W minionym tygodniu ruch samochodowy na głównych miejskich traktach był znacznie utrudniony, a największe kłopoty nastąpiły w czwartek 14 czerwca, kiedy zamknięto ul. Kościuszki od ronda do ronda. Co prawda od wylotu ul. Barczewskiego do ul. Odrodzenia odbywał się ograniczony ruch prawostronny, ale mało kto o tym wiedział z powodu nieczytelnego oznakowania. Powodowało ono, że prawie wszyscy kierowcy dokonywali objazdu ulicą 3 Maja, wskutek czego co chwila tworzyły się tu ogromne korki. Ów trakt przeżywał oblężenie, jakiego nie zaznał dotąd w swojej historii. Ba, jakby tego było mało, środkiem ul. Odrodzenia, do której kierował się sznur pojazdów z ul. 3 Maja, posuwały się z wolna dwie szerokie machiny, wprowadzając dodatkowy galimatias w i tak już zakłóconą organizację ruchu - fot. 1.

Czwartkowe korki

Z kolei na nadjeżdżających ze strony Rozóg lub Lipowca na głównym skrzyżowaniu czekała mało czytelna tabliczka wskazująca kierunek objazdu na Olsztyn - fot. 2.Napis „objazd” był dość dobrze widoczny, ale nazwa miejscowości już nie. Mimo to ul. Warszawska także przeżywała istny szturm pojazdów. Nieopatrznie wjechał w nią i kurkowy automobil, co skończyło się przymusowym postojem na czas dłuższy. Stoimy i stoimy, aż tu nagle do naszych uszu dobiega gromki krzyk:

- To, co się tu dzieje, koniecznie trzeba opisać w „Kurku”!

Tak manifestował swoje niezadowolenie jeden z bardziej krewkich kierowców (miejscowy taksówkarz). Miał powody do zdenerwowania - licznik bił, samochód od dłuższej chwili ani o centymetr nie poruszył się do przodu, a klient wrzeszczał, że mu zaraz odjedzie autobus. Inni kierowcy skwitowali to akompaniamentem klaksonów - słowem powstał istny uliczny cyrk.

* * *

Zrezygnowawszy z jazdy samochodem, „Kurek” udał się pieszo na zatarasowaną ul. Kościuszki, aby dowiedzieć się, co to za roboty są tu prowadzone i dlaczego. Ho, ho, brygadzista zaskoczył nas niepomiernie, gdyż odrzekł, że przede wszystkim chodzi tu o....

DOBRO KIEROWCÓW

W opisywanym wyżej kontekście brzmi to jak niesmaczny żart, ale ... Oto okazało się, co pewnie kierowcy zauważyli wcześniej, że studzienki kanalizacyjne na ul. Kościuszki pozapadały się, no i teraz trwa niwelowanie skutków tego niepożądanego zjawiska - fot. 3.

Hipotezy robocze wyjaśniające przyczyny takiego stanu rzeczy są dwie. Albo winny jest mało nośny grunt, co spowodowało osadzenie się (zagłębianie) studzienek, albo też zawiniła ich ceglana konstrukcja, która nie wytrzymuje nacisku samochodowych kół i ulega deformacji. Ale jaka by nie była przyczyna, znalazła się rada tak na jedno, jak i drugie za jednym zamachem - specjalne pierścienie kładzione pod pokrywami. Teraz pokrywy będą spoczywać na nich, a nie jak dotąd bezpośrednio na ceglanej obmurówce studzienek. Co więcej, pierścienie zamortyzują nacisk kół samochodowych i odtąd pokrywy nie powinny się zapadać.

Druga zaś brygada skupiona wokół wielkich machin przemierzających z wolna ul. Odrodzenia wykonywała podobne, ale nieco inne roboty. Tutaj, jak nam wyjaśnił prowadzący prace Robert Gąsewicz, likwiduje się lokalne zapadliska samej asfaltowej nawierzchni.

- Przyczyną ich powstania było zbyt mało wytrzymałe podłoże zalegające bezpośrednio pod asfaltem - tłumaczył „Kurkowi” i prosił o cierpliwość oraz wyrozumiałość użytkowników drogi.

CIRI

Utkwiwszy na dłużej we wcześniej opisywanym korku na ul. 3 Maja, mieliśmy sposobność przypatrzenia się dokładnie okolicy, no i wówczas rzuciły nam się w oczy nieaktualne już, ale godne opisania ogłoszenia wiszące na słupach energetycznych tuż obok Urzędu Pracy. Obwieszczały one wielką wyprzedaż dywanów i chodników - fot. 4.

Nie szło tu bynajmniej o wyzbycie się takowych z gabinetów dyrekcji, czy pokoju nauczycielskiego SP nr 3. Po prostu jakaś firma, ale mało kumata, skorzystała z gościnności szkoły, by upłynnić swoje dywanowo-chodnikowe zapasy. Niekumata dlatego, bo spójrzcie, Szanowni Czytelnicy, jak napisano adres szkoły - biały otok na fot. 4. No i jeszcze jedno. Wyprzedaż odbyła się 10 czerwca, „Kurek” wykonał fotkę 14, ale ogłoszenie wisiało jeszcze i 15, i 16. Tymczasem u dołu plakatu mamy taki dopisek - fot. 5.

PTASIA PLAŻA

Wody Jeziora Domowego Dużego nadają się do kąpieli - taką sensacyjną wiadomość zamieszczamy na str. 3. Tymczasem plaża miejska najwyraźniej nie jest gotowa na przyjęcie kąpielowiczów. W wodzie tkwi znak zakazujący pływania (zdjęcie zrobione 18 czerwca, poniedziałek), a jedynymi istotami, które się tym nie przejmują są łabędzie oraz kaczki - fot. 6.

Codziennie o poranku, a także w godzinach późniejszych dokonują one tutaj swojej ptasiej toalety, wskutek czego plaża zasłana jest białym puchem. Momentami zalega na niej więcej pierza niż piasku. Wody, tak na oko, nie wydają się całkiem czyste, no ale skoro sanepid wypowiedział się tak, a nie inaczej, no to mamy sposobność pierwszej od dłuższego czasu kąpieli w miejscowym jeziorze.

DROGA FLOTA

Gdyby nawet kąpiel była zakazana, to zawsze pozostaje możliwość uprawiania sportów wodnych na miejskim akwenie - pływanie kajakiem, rowerem, bądź żaglówką. Wstąpiliśmy zatem do bazy wodnej MOS-u. Jej podwoje otwarte są codziennie od godz. 10.00 do 18.00, a posesja utrzymana, i owszem, estetycznie. Trawka jest ładnie przystrzyżona, z niezdatnej do pływania żaglówki uczyniono oryginalny kwietnik, są też kajaki - fot. 7.

Niestety, nie mamy w związku z nimi dobrej wiadomości dla Czytelników, gdyż godzinna opłata za delektowanie się urokami, jakie daje pływanie kajakiem wynosi aż 10 zł. Nieco mniejsze stawki są dla uczniów i studentów, ci muszą zapłacić 5 zł. Niby niedużo, ale przecież uczniowska lub studencka kieszeń na ogół świeci pustkami.

Szef MOS Krzysztof Mańkowski twierdzi, że nie jest to wygórowana suma.

- Z tych pięciu złotych musimy jeszcze opłacić podatek VAT, więc zarobek dla MOS-u wychodzi groszowy - mówi „Kurkowi”, dodając, że sprzęt kosztuje swoje, tak jak jego bieżące utrzymanie oraz konserwacja na okres zimy.

Wypożyczenie jachtu, a właściwie żaglówki będzie nas kosztować aż 50 zł za godzinę (!). W tym przypadku koszta możemy jednak rozłożyć także na załogantów, wszak jachting uprawia się na ogół nie w pojedynkę, czy parą, a w kilka osób.