KOLABORANCI CZY LOKALNI PATRIOCI?
Nie tak dawno na Facebooku na jednej ze stron zajmujących się dziedzictwem regionalnym ktoś stwierdził, że powojenni propolscy działacze warmińscy byli komunistycznymi kolaborantami. Chodziło między innymi o znaną poetkę Marię Zientarę Malewską. Słowa te wywołały ostrą dyskusję a ich autor nie odważył się pod nazwiskiem do nich przyznać.
Możemy się tylko domyślać, że jest to dosyć znana osoba. Kwestii kolaboracji z komunistami chciałbym się przyjrzeć na podstawie życiorysu Karola Małłka, który swoje związki z komunizmem starał się udokumentować w swoich obszernych wspomnieniach.
Zacznijmy od początku. K. Małłek urodził się 18 marca 1898 r. w Brodowie, w ówczesnym powiecie nidzickim w rodzinie gromadkarskiej. Ojciec Karola, Wilhelm, był członkiem Mazurskiej Partii Ludowej. K. Małłek był gawędziarzem i lubił swoje opowieści podkoloryzować. W spisanych pod koniec życia wspomnieniach twierdził na przykład, że w trakcie ucieczki przed Rosjanami w sierpniu 1914 r. widział dowodzącego bitwą Hindenburga. W marcu 1917 r. został powołany do niemieckiego wojska i wziął udział w ofensywie na froncie zachodnim. Według własnych wspomnień, został za męstwo odznaczony Krzyżem Żelaznym II klasy. Pod koniec wojny Małłek miał się zaangażować w działania komunistycznego Związku Spartakusa i Komunistycznej Partii Niemiec.
KLĘSKA POLSKIEJ POLITYKI
W trakcie paryskiej konferencji pokojowej zdecydowano o przeprowadzeniu na Mazurach plebiscytu. Skrawek Mazur, a dokładniej Działdowszczyzna, został przyłączony do Polski ze względów komunikacyjnych. K. Małłek po powrocie z wojny zajął się pracą w gospodarstwie, nie zaangażował się w pracę plebiscytową, we wspomnieniach twierdził też, że nie chciał walczyć (w domyśle, ze względów ideowych) przeciwko bolszewikom.