Marianna i Bronisław Mrozowie od blisko pół wieku mieszkają na odległej kolonii Gromu. Do ich posesji prowadzi wąska, gruntowa droga, której stan zwłaszcza zimą i wiosną uniemożliwia przejazd. Starsi i schorowani małżonkowie od wielu lat zabiegają o naprawę, ale bez powodzenia. Oboje już dawno stracili wiarę we władze samorządowe i urzędników.
ILE JESZCZE TEJ MĘKI?
O gehennie Marianny i Bolesława Mrozów z kolonii Gromu pisaliśmy już kilka razy. Małżonkowie zamieszkali w poniemieckich zabudowaniach w 1969 r. Do ich posesji, oddalonej od wsi o ponad 2 kilometry, prowadzi wąska, gruntowa droga. I to właśnie jej stan spędza małżonkom sen z powiek. Nawierzchnia pokryta koleinami, w czasie roztopów, czy większych opadów, staje się nieprzejezdna. Nie ma mowy, aby po grząskiej drodze przejść pieszo, bądź przejechać rowerem lub samochodem. Nawet teraz, gdy chwycił mróz, jest z tym problem, bo na koleinach łatwo można uszkodzić pojazd.