Pan Jerzy jest moim pacjentem, który od wielu lat leczy się na nadciśnienie tętnicze. Jest w średnim wieku, ma dość wyraźnie zaznaczony brzuch, przez wiele lat palił papierosy i nie jest abstynentem.
Na pytanie o alkohol zawsze odpowiada, że pije tyle co wszyscy, ale odnoszę wrażenie, że to znacznie więcej niż średnia krajowa. Na początku Pan Jerzy przychodził do mnie dość nieregularnie, aby powtórzyć receptę na leki od ciśnienia. Nie skarżył się na żadne dolegliwości i nie chciał żadnych skierowań na specjalistyczne badania. Zaczął przychodzić częściej, gdy okazało się, że jego zatrudnienie jest dość niepewne i wpadł na pomysł, aby starać się o rentę chorobową. Wiedziałem, że z samym nadciśnieniem szanse na rentę są niewielkie, chyba że dokładniejsze badania wykażą jeszcze jakąś chorobę. Skierowałem więc pacjenta do poradni kardiologicznej oraz do szpitala. W szpitalu pacjenta nie przyjęto, a kardiolog poza nadciśnieniem nic innego nie rozpoznał. Ponieważ Pan Jerzy powiedział, że czasami odczuwa zawroty głowy dałem skierowanie do poradni neurologicznej. Neurolog zlecił badanie dopplera tętnic szyjnych.
Gdy pacjent przyszedł do mnie z wynikiem złapałem się za głowę.