Wniosek Rady Rodziców Zespołu Szkół w Jedwabnie o zarezerwowanie w budżecie gminy 6 tys. zł na motywację uczniów wywołał ostrą dyskusję. Zdaniem jednych to dobry sposób na zachęcenie dzieci i młodzieży do osiągania lepszych wyników, według drugich – niekoniecznie.
Z kolei w Rozogach radni przyjęli program wspierania edukacji najzdolniejszych, którzy najlepiej wypadają na egzaminach zewnętrznych.
WIĘKSZY LIZAK TO NIE WIĘKSZA CHĘĆ
Czy pieniądze są dobrym sposobem na zachęcenie dzieci i młodzieży do nauki? Zdania na ten temat są podzielone. Najlepiej świadczy o tym dyskusja, jaka rozgorzała podczas grudniowej sesji Rady Gminy Jedwabno wokół wniosku Rady Rodziców miejscowego Zespołu Szkół. Wystąpili oni do samorządu o zarezerwowanie w budżecie 6 tys. zł na motywację uczniów. Gmina co roku przeznacza środki na ten cel, jednak w niższej kwocie. W tym roku będzie to 3 tys. złotych. - Więcej się nie dało, na wszystkim są cięcia – tłumaczyła przewodnicząca rady Maria Sienkiewicz. Z kolei wójt Krzysztof Otulakowski wyrażał swoje wątpliwości dotyczące skuteczności takiej właśnie formy motywacji. - Musimy w dzieciach, przez mądrych pedagogów, wzbudzić chęć do nauki. Większy lizak nie znaczy, że ta chęć będzie większa – mówił wójt, zapewniając jednocześnie, że samorząd na oświacie nie oszczędza, a wręcz przeciwnie – dopłaca do niej ponad 1 mln złotych z własnych środków. - Te stypendia to jedyna furtka do motywacji dzieci. Sześć tysięcy na 400 uczniów to symboliczne pieniądze – nie dawał za wygraną przewodniczący Rady Rodziców Leszek Kowalczyk. W sukurs wójtowi przyszła sołtys Nowego Dworu Danuta Trzcińska, którą argumentacja przewodniczącego wyraźnie rozgniewała. - Jeżeli pieniądze mają być motywacją, to ja bardzo przepraszam. Obowiązkiem rodziców jest zaszczepienie w dzieciach chęci do nauki – przekonywała sołtys. Z kolei dyrektor Zespołu Szkół w Jedwabnie Mariusz Dobrzyński bronił przewodniczącego Rady Rodziców. Jego zdaniem stypendia to tylko jedna z form motywacji, ale uczniowie, którzy je otrzymali na koniec roku szkolnego „poczuli się w ten sposób wyróżnieni”.
- To nie jest przecież nagroda cotygodniowa czy comiesięczna, ale jednorazowa – mówił dyrektor. Za taką formą motywowania uczniów opowiedział się także przewodniczący komisji rewizyjnej Szczepan Worobiej. - To powszechny zwyczaj, że przyznaje się nagrody dla dzieci – przekonywał.
W ROZOGACH NAGRADZAJĄ NAJLEPSZYCH
Przykładem na potwierdzenie jego słów może być rozwiązanie zastosowane w gminie Rozogi. Tu radni podczas ostatniej w ubiegłym roku sesji przyjęli „Gminny program wspierania uzdolnionych dzieci i młodzieży uczęszczających do szkół, których organem prowadzącym jest Gmina Rozogi”. - To nowy pomysł, zgłoszony przez przewodniczącą komisji infrastruktury społecznej – mówi wójt Rozóg Józef Zapert. Celem programu jest wspieranie edukacji uzdolnionych uczniów, którzy uzyskują wysokie wyniki na końcowych egzaminach zewnętrznych. Swoim zasięgiem obejmuje wszystkie typy szkół – podstawowe, gimnazja i średnie. Nagrody w formie jednorazowej będą otrzymywać uczniowie, którzy osiągną najlepszy w gminie wynik ze sprawdzianu klas VI, na egzaminie gimnazjalnym oraz najwyższą liczbę punktów na maturze z trzech przedmiotów obowiązkowych – języka polskiego, obcego i matematyki. Jej wysokość w przypadku szóstoklasistów to 60% minimalnego wynagrodzenia za pracę w danym roku kalendarzowym, 80% w przypadku gimnazjalistów i 100% dla najlepszego maturzysty. Wręczenia nagród oraz dyplomów dokona wójt na uroczystym spotkaniu po zakończeniu roku szkolnego.
(ew)