Czyny społeczne do dziś kojarzą się z PRL-em. Jedni wspominają je z sentymentem, drudzy podkreślają, że realizowane wtedy zadania wykonywano byle jak, a służyły one głównie propagandzie władzy. O tym, jak wyglądały czyny społeczne w Szczytnie i co dziś po nich zostało, opowiada były naczelnik miasta Bogusław Palmowski.
CHĘTNYCH NIE BRAKOWAŁO
Czyny społeczne to jeden z symboli PRL-u. Były to prace na rzecz ogółu wykonywane głównie w dni wolne. Organizowały je zakłady pracy, szkoły, organizacje partyjne i młodzieżowe. W Polsce Ludowej wynikały one w znacznej mierze z ograniczonych możliwości inwestycyjnych. - W związku z tym Urzędy Wojewódzkie dysponowały pewną pulą środków na pomoc przy ich organizowaniu – mówi Bogusław Palmowski. Najczęściej wyglądało to tak, że do miasta należało przygotowanie dokumentacji danego przedsięwzięcia oraz transport potrzebnych materiałów. Z kolei wykonawstwem mieli już zająć się mieszkańcy. - Ponieważ leżało to w ich interesie, chętnych nie brakowało – zapewnia były naczelnik. W czynach społecznych organizowanych przez miasto w latach 70. realizowano głównie inwestycje wodociągowe i drogowe oraz wykonywano prace porządkowe. Wiele robót związanych np. z budową chodników prowadzono na osiedlach domków. - W tamtym czasie Szczytno przodowało pod względem wykorzystania środków na czyny społeczne – nie kryje dumy Bogusław Palmowski.