Kolejna edycja „Mazurskiego Kartoflaka”, którego finał wkrótce odbędzie się w Szczytnie, zawitała do Pasymia. Choć pogoda nie była najlepsza, bo siąpił nieustający deszcz, widzowie dopisali. Ponad 400 porcji lokalnego smakołyku rozeszło się szybko i tylko nieliczni dostali dokładkę.

Deszczowy kartoflak

Imprezę otworzył pokaz rycerski. Pod ratuszem stawiła się drużyna średniowiecznych wojów z Woźnic pod Mikołajkami. Jej członkowie po powitaniu i zaprezentowaniu się publiczności popisywali się swoimi umiejętnościami w walce wręcz. W chwilę później rozpoczęły się także boje kulinarne.

Restauracje „Mazuriana” ze Szczytna, „Leśniczanka” z Wielbarka i „Pod Kogutem” z Tylkowa przystąpiły do przygotowywania konkursowych potraw. Musiały one składać się z trzech dań - zupy i dania głównego, których głównym składnikiem były oczywiście ziemniaki oraz dodatkowo - kartoflaka. Liczyło się wrażenie ogólne, więc jedno nieudane danie mogło zniweczyć cały kulinarny wysiłek.

Deszczowa pogoda dawała się publiczności we znaki, ale dzięki namiotom i parasolom widzowie przetrwali najbardziej mokre chwile i doczekali momentu darmowej degustacji kartoflaka. Wtedy też publiczność miała zadecydować, która z restauracji zaserwowała najsmaczniejszego.

Pod jednym z namiotów „Kurek” spotkał trójkę dzieci: Alę, Krystiana i Kingę, mieszkańców Pasymia, którzy akurat pałaszowali lokalny smakołyk. - Najbardziej smakuje nam kartoflak ze stoiska restauracji „Pod Kogutem” – orzekła jednomyślnie cała trójka. Jak się wkrótce okazało, taki też był wynik oceny publiczności. Drugie miejsce widzowie przyznali „Mazurianie” a trzecie „Leśniczance”.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.