Popękane ściany, opadające tynki i męczące domowników drgania to codzienność rodziny Siemianowskich z Witowa. Dom, w którym mieszkają, stoi tuż przy gminnej drodze, wyłożonej pamiętającymi czasy PRL-u betonowymi płytami. Porusza się nią ciężki sprzęt rolniczy jeżdżący do pobliskiego gospodarstwa. Rok temu gmina obiecała drogę zamknąć, ale do tej pory tego nie zrobiła. Dlaczego?

Ta droga nie daje nam żyć
Jacek Siemianowski nie może zrozumieć, dlaczego mieszkańcy, którzy w ogóle nie korzystają z drogi, są przeciwni jej zamknięciu

PAMIĄTKA Z CZASÓW PGR-u

Jacek Siemianowski wraz ze swoimi najbliższymi mieszka w przedwojennym, wielorodzinnym budynku w Witowie. To nieduża, popegeerowska wieś w gminie Jedwabno. Tuż obok domu pana Jacka biegnie wąska, gminna droga wyłożona mocno już zniszczonymi betonowymi płytami pamiętającymi czasy zamierzchłej komuny. Już na pierwszy rzut oka widać, że jej stan woła o pomstę do nieba, przez co poruszające się nią pojazdy rolnicze powodują hałas i drgania. Właśnie ta droga od lat jest utrapieniem Siemianowskich. Jak mówi pan Jacek, korzystają z niej dzierżawcy tylko jednego z położnych w okolicy gospodarstw, do którego zresztą prowadzą jeszcze inne dojazdy. Poruszający się tędy ciężki sprzęt rolniczy sprawia, że dom mężczyzny drży w posadach. Do tego pękają ściany i opada z nich tynk. Doraźne naprawy nic nie dają, bo zaraz pojawiają się nowe pęknięcia.

GMINA ZAMYKA ...

Pan Jacek obawia się, że taki stan rzeczy poważnie zagraża bezpieczeństwu domowników. Dlatego w ubiegłym roku wystąpił do Urzędu Gminy w Jedwabnie o zamknięcie drogi. Początkowo wydawało się, że jego postulat zostanie spełniony.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.