W Dźwierzutach, przy wyjeździe do Łupowa ma powstać wieża telefonii komórkowej. Niepokoi to mieszkańców pobliskich domów oraz zlokalizowanych w sąsiedztwie działek. Obawiają się, że może ona szkodliwie wpływać na ich zdrowie, a przy okazji mają żal do władz gminy o to, że w niewystarczający sposób informowały lokalną społeczność o planowanej inwestycji.

Dlaczego tak blisko nas?

NIKT NIC NIE WIEDZIAŁ

Planowana budowa wieży telefonii komórkowej w Dźwierzutach budzi obawy mieszkańców. Inwestycja ma powstać na polu przy wyjeździe na Łupowo, w stosunkowo bliskiej odległości od zabudowań.

– Naprawdę nie trzeba wielkiego fachowca, żeby stwierdzić, że usytuowanie takich przekaźników blisko domów i posesji jest bardzo szkodliwe – mówi Małgorzata Kukowska z Dźwierzut. Podobnego zdania są również inni mieszkańcy. Niepokoją się o zdrowie swoje oraz bliskich. Są pewni, że promieniowanie emitowane przez przekaźnik będzie miało na nich fatalny wpływ. Zygmunt Szulich, którego syn kupił od Agencji Nieruchomości Rolnych działkę w bezpośrednim sąsiedztwie planowanej inwestycji, nie kryje oburzenia.

– Nikt z nas nie wiedział, że ta wieża tam powstanie. Wszystko zostało załatwione skrycie, w tajemnicy – mówi. – Nie chcemy mieć czegoś takiego obok naszych domów. Nie mamy nic przeciwko tej wieży, ale niech postawią ją dalej, bardziej w kierunku Łupowa – mówi pan Zygmunt.

Za rządów poprzedniego wójta Tadeusza Frączka gmina wydała inwestorowi warunki zabudowy, które się uprawomocniły. Syn pana Zygmunta złożył w tej sprawie odwołanie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Teraz czeka na rozstrzygnięcie. Tryb postępowania gminy przy wydawaniu pozwolenia na budowę wieży dziwi nie tylko Zygmunta Szulicha. Zdaniem innego mieszkańca, Jerzego Janickiego, przed przystąpieniem do inwestycji należało powiadomić o niej najbliższych sąsiadów. Tymczasem nic takiego nie nastąpiło.

– Przecież to nie pierwsza taka wieża w okolicy Dźwierzut. Zawsze w podobnych sytuacjach informowano sąsiadów oraz ich współmałżonków – mówi. Według niego obwieszczenia, które wisiały w Urzędzie Gminy oraz na tablicach rozwieszane przez sołtysa, były niewystarczające.

– Ja ich nie widziałem, podobnie jak wielu innych ludzi. Nie wiedzieliśmy, że mamy czas oprotestować tę inwestycję – twierdzi Jerzy Janicki.

CZY SKO WZNOWI POSTĘPOWANIE?

Tymczasem pełniący obowiązki wójta Dźwierzut Marek Bojarski przyznaje, że w związku ze sprawą odczuwa pewien dyskomfort.

– To ja jako pracownik ANR sprzedawałem działkę panu Szulichowi – mówi. Tłumaczy jednak, że gmina nie miała obowiązku informować mieszkańców pobliskich zabudowań, bo w sensie prawnym nie są oni najbliższymi sąsiadami.

– Była nią tylko ANR, a nie lokatorzy bloku znajdującego się po drugiej stronie drogi - twierdzi, dodając, że w tej sytuacji obwieszczenia były skuteczną formą powiadomienia. Według niego sprawa nie jest definitywnie zakończona. Po konsultacji z prawnikami wyszło na jaw, że obwieszczenia wywieszono tylko w Dźwierzutach, podczas gdy siedziba ANR mieści się w Olsztynie i tam również, zgodnie z obowiązującym prawem, powinny się pojawić. Zdaniem Marka Bojarskiego istnieje więc szansa, że całe postępowania w sprawie budowy wieży zostanie wznowione.

Ewa Kułakowska/fot. A. Olszewski x2