Już trzeci raz obchodzone było w Spychowie Święto Mazurskiej Dłubanki. Cel imprezy pozostaje niezmienny - przypomnienie tradycji budowy łodzi drążonych w pniu drzew, które w pradziejach umożliwiły naszym przodkom pokonywanie mazurskich jezior i rzek.
Jak każe tradycja, tak i tegoroczne święto dłubanki zainaugurowały warsztaty, prowadzone tym razem przez instruktora Kazimierza Kakowskiego, rzeźbiarza z Dębówka. Uczestniczyło w nich pięć grup, które już od pierwszego dnia wzięły się ostro do pracy. Poszczególne załogi utworzyły: Ochotnicza Straż Pożarna Spychowo, Towarzystwo Miłośników Połomu, Stowarzyszenie Przyjazne Spychowo oraz Nadleśnictwo Spychowo. Piątą grupę stanowili studenci z Instytutu Sztuk Pięknych UWM w Olsztynie. Ta najmłodsza wiekowo drużyna, odbiegając nieco od głównego tematu, pracowała m. in. nad wielką drewnianą rzeźbą w formie staropruskiego słupa granicznego z nietypową głowicą - wysadzaną kamieniami. Co prawda nie szlachetnymi, ale tylko polnymi, lecz takie połączenie materiałów zapowiadało się niezwykle interesująco i taki też był efekt końcowy. - Jako artysta malarz mam po raz pierwszy do czynienia z tak nietypowymi narzędziami pracy rzeźbiarza jak piły spalinowe, czy elektryczne szlifierki – dzielił się wrażeniami dyrektor instytutu dr hab. Zygmunt Droński, opiekun grupy studenckiej. Jednak pod okiem instruktora Kakowskiego szybko opanował posługiwanie się tymi narzędziami i zaraz zabrał się do szlifowania kamieni. Jak co roku, poszczególne zespoły chciały zaskoczyć przeciwników jakąś nieznaną innym techniką wykonywania dłubanek. Strażacy używali sprężarki do wydmuchiwania trocin z drążonego kadłuba, z kolei drużyna leśników zastosowała innowacyjną metodę rozprężania wydrążonego pnia przy użyciu gorącej wody. W polowej kuchni leśnicy uwarzyli wrzątek i wlewali go potem do wnętrza łódki. Po jakimś czasie drewno pod wpływem gorącej wody uplastyczniło się na tyle, że dało się rozprężyć pień od środka i nadać mu nowy kształt zapewniający lepszą pływalność oraz stateczność. W trakcie prac warsztatowych powstały także inne formy rzeźbiarskie, m. in. wielki słup- totem wykonany na wzór indiańskich dzieł tego typu. Z niewykorzystanych resztek pni od dłubanek zrobiono z kolei poidła dla leśnych ptaków i zwierzyny płowej, zaś studenci w pocie czoła pracowali także nad mniej użytkowymi
formami, rzeźbami abstrakcyjnymi oddającymi dzikość okolicznej przyrody. Wszystkie powstałe podczas warsztatów dzieła będą zdobić nie tylko posesję nadleśnictwa w Spychowie, ale i okolice. Zapewne trafią też i do innych miejscowości, bo warto wiedzieć, że jedna z dłubanek upiększa posesję zawodowej straży pożarnej w Szczytnie, służąc jako efektowny kwietnik.
Marek J.Plitt