- Aby do maja - pocieszano się ongiś na przednówku, bo potem będzie już tylko lepiej. Cieplej, bardziej zielono, no i w ogóle pojawi się nadzieja na przyszłe lepsze plony.

Teraz w nowoczesnych czasach, zwłaszcza dla nas Polaków i obywateli Szczytna, życzenie to ma nieco inny wymiar, wszak od maja wskoczymy już do Europy, a tam ho, ho! - teoretycznie same kokosy.

* * *

- Moje dzieci ze swoimi zagranicznymi rówieśnikami poprzez internet już obecnie rozmawiają tylko po angielsku - powiedziała niedawno w tv Krystyna Janda. W tym sensie, dodajmy, że niby to już nie Polacy, nie Niemcy, a obywatele Europy.

* * *

Znając tylko polski i troszeczkę angielskiego, można stwierdzić, jak odmienne jest postrzeganie świata zawarte w tych dwóch różnych językach. Posłużmy się drobnym wycinkiem tego zagadnienia, a dotyczącym rodzajów.

W obu istnieją trzy - żeński, męski i nijaki. Jednak w polskim niewiele mamy rzeczowników rodzaju nijakiego. Jest ten pies, ten kot, ta mysz, choć nazwy te nie łączą się z płcią zwierzaka. To co dla polskich dzieci jest "ona" - myszka, żabka, dla angielskich latorośli jest "ono" (it), jak każde inne zwierzę czy roślina. Po polsku róża jest bardziej kobieca niż tulipan, dąb to mocno męski twór przyrody, zaś brzoza czy wierzba to jakby dziewczęta pośród innych drzew. Dla Anglików zaś wszystko to jest jednakowe - "ono". Już tylko na tym przykładzie widać wyraźnie jak język, którym posługujemy się niby tylko w celu wymiany informacji, wpływa na nasze pojmowanie świata. Dlatego gdy umiera jakiś język, pospołu z nim umiera cała filozofia życiowa, sposób postrzegania wszelkich zjawisk, wreszcie rozumienia człowieka, co mocno zuboża świat. To jasne, bo bogactwo wiedzy i świata bierze się z różnorodności i złożoności, a nie unifikacji i uproszczeń, wepchnięcia wszystkiego i wszystkich do jednego worka, choćby nazywał się on dumnie EUROPA.

Do Europy bez euforii

* * *

To tak tytułem przestrogi, bo aż tak źle nie będzie. Język polski raczej nie umrze, "Kurek" nadal będzie pisany po naszemu. Warto jednak - tak myślę - zdać sobie sprawę z niektórych, a mało przy tym widocznych zagrożeń, by tym lepiej się bronić, by zachować swoją odrębność, swoją wyjątkowość.

PAŁAC RZEKOMY

Przed laty kiedy w Szczytnie przy ul. Barczewskiego zbudowano nową siedzibę ZUS mieszkańcy miasta podnieśli larum (któremu notabene sam uległem), że to rozbój w biały dzień. Państwowa instytucja żyjąca za nasze pieniądze - rozległ się krzyk protestu - lekką ręką szasta nimi i stawia sobie pałac - fot. 1.

Dzisiaj, już bez emocji, popatrzmy na obiekt krytycznym okiem - to ma być pałac?! Toż to chałupa, jakich wiele w Szczytnie, nic a nic nie wyróżniająca się od innych mało efektownych (architektonicznie) szczycieńskich budowli, jakie niestety, w mieście naszym przeważają.

To dziwne, ale wystarczyło nam parę lat, by uświadomić sobie, że coś, co nie tak dawno temu wydawało się być niebywałym "pałacem" dzisiaj nie robi na nas żadnego wrażenia.

I wychodzi na to, iż na tle tej cholernej Europy Szczytno jawi się jako miasto bardzo siermiężne, żeby nie rzec zacofane architektonicznie. A tu trzeba przecież wejść do nowej rodziny nowocześnie i z fasonem. Tylko jak?

W POSZUKIWANIU PAŁACU PRAWDZIWEGO

Ogólnie architektura, bo na niej się skupiliśmy jako wyznaczniku nowoczesności, w Szczytnie jest beznadziejna. Przeważają postkomunistyczne betonowe bloki-pudła, które jak tylko może spółdzielnia mieszkaniowa upiększa (nowe elewacje, nowe wejścia), ale i tak wynik ogólny nie jest rewelacyjny. Kudy naszym osiedlom mieszkaniowym do ich odpowiedników w bogatych Niemczech, czy biedniejszej Hiszpanii.

No, ale kraj się rozwija, w Szczytnie pomimo ogólnej biedy wciąż powstają nowe budowle, więc jeśli nie w centrum, to może gdzieś na obrzeżach miasta stoją takie, których nie musimy się wstydzić? Coś z kategorii choćby tylko mini-pałaców?

A pałac, to przecież nie tylko budynek, to także całe otoczenie - ogród (park przypałacowy z piękną roślinnością, z wodnym oczkiem czy stawem itp., itd.).

Myślę, że powinniśmy go poznać po czymś takim - fot. 2.

Czyli po odpowiednich wrotach doń prowadzących. Zbliżywszy się do takiego monumentu architektonicznego od razu wiemy o co chodzi. Wszak za tak okazałą bramą nie może stać byle jaka chałupa. Pokuśmy się zatem o postawienie kilku kroków w głąb czeluści potężnych wrót - co kryje się za nimi? Ano piękna biała willa (pałacyk) z podjazdem - fot. 3.

Obiekt, niestety stoi już poza Szczytnem, choć niedaleko bo w Rudce. Wszelkie zaś nowo powstałe budowle w naszym mieście, te przy głównych ulicach, moim zdaniem, za piękne nie są. Jedynym zaś wyjątkiem na plus jest budynek przy ul. Odrodzenia 12a.

PS.

Tak się jakoś stało, iż nieodzownym elementem architektonicznym nowo powstałych willi są kolumny. Dobrze byłoby zatem wiedzieć cóż to takiego? Ano podpora wertykalna z drewna, kamienia, lub żelaza o przekroju okrągłym, służąca do podtrzymania ciśnienia belkowania, pułapu itp. Znane są ze starożytnej architektury, zwłaszcza greckiej, bo wyróżniają się szlachetnością swych kształtów i proporcji. One też posłużyły za wzór architekturze etruskiej, rzymskiej i renesansowej. Znamy trzy zasadnicze formy kolumny greckiej, tzw. porządki: dorycki, odznaczający się najprostszymi formami i najcięższymi proporcjami, lżejszy joński i najlżejszy koryncki. Mając do dyspozycji rycinę przedstawiającą dany typ i oryginał z białej willi możemy bez trudu ustalić jaki typ kolumny tu zastosowano - rys. 4.

LIPA JUŻ KWITNIE

Na północno-zachodnich rubieżach miasta, gdzie kończy się już ciągła zabudowa towarzysząca ul. Kętrzyńskiego i rozciągają się bardziej wolne przestrzenie, stoi tabliczka oznajmiająca, ani chybi, nazwę miejscowości, która tutaj się ulokowała - fot. 5.

Idzie o Lipową Górę Wsch, cokolwiek by to znaczyło. Wszak jeśli autor miał na myśli skrót od nazwy pewnego (domyślamy się jakiego) kierunku geograficznego powinien postawić kropkę, a tak, to choć dopiero przyroda budzi się do życia, lipa w Lipowej Górze już kwitnie.

PS.

Choć jest to oczywiste, że jeśli stoi tabliczka z nazwą miejscowości, to ta rozciąga się za nią, a nie przed nią, to tu uwaga - w tym wypadku tak nie jest. Dziwowi temu towarzyszą też tu i inne niezwykłości, które postaramy się rozwikłać w następnym numerze, wyjaśnić, co, jak i dlaczego, choć sprawa ta na prostą nie wygląda.

2004.04.21