Do wielkiej tragedii doszło w minioną niedzielę w Lipowcu. W wypadku samochodowym zginęła 50-letnia kobieta, matka ośmiorga dzieci.
Dramat rozegrał się w niedzielę 7 września po godzinie 19.00. Właśnie wtedy rodzina K. z Lipowca wracała z wiejskich dożynek do domu leżącego na kolonii wsi. Na prostym odcinku drogi szutrowej pomiędzy Lipowcem a Zabielami kierująca renault 19 50-letnia Danuta K. nie dostosowała prędkości do panujących warunków. Straciła panowanie nad samochodem i uderzyła w betonowy słup ogrodzeniowy. Kobieta zmarła. Ranni zostali jej pasażerowie - 48-letni mąż oraz synowie w wieku 25, 24 lat, a także 14-letnia córka. Wszystkich poszkodowanych z ogólnymi potłuczeniami i urazami kończyn pogotowie zabrało do szpitala. Danuta K. osierociła w sumie ośmioro dzieci, z których najmłodsze, niepełnosprawne ma zaledwie sześć lat.
Bezpośredni świadek tragedii opowiada nam, że tuż przed wypadkiem jechał w niewielkiej odległości za samochodem kierowanym przez Danutę K.
- Widziałem, jak auto dziwnie zachowywało się na drodze, po czym zjechało na lewą stronę i uderzyło w słup ogrodzeniowy. Wtedy podbiegłem do rozbitego samochodu, aby wyjąć kluczyki ze stacyjki. Chciałem też odłączyć klemę od akumulatora, lecz zakleszczona pokrywa silnika nie dała się podnieść. Mimo to uszkodzenia wozu nie wyglądały zbyt poważnie. Również stan pasażerów nie wskazywał na to, że ich życie było zagrożone. Cały czas słyszałem jęki rannych, którzy dawali oznaki życia, poruszali się. W chwilę później z pojazdu wyszedł mąż Danuty K., a za nim 14-letnia córka. Nie spodziewałem się, że kobieta siedząca za kierownicą umiera - relacjonuje nam świadek zdarzenia. Mężczyzna jako pierwszy zadzwonił na numer alarmowy 112, ale nie doczekawszy się połączenia, wykręcił 997 i 998. Jego zdaniem Danuta K. mogła jechać z prędkością około 80 km/h. Według niego po drodze do Zabiel kierowcy często poruszają się zbyt szybko.
Młodszymi dziećmi Danuty K. po wypadku zajęła się jej najstarsza zamężna córka.
(map, łuk)