Nie wiadomo, jak długo czekał na ratunek ranny pies w głębi lasu w okolicy Czerwonego Mostku. Przerażone zwierzę najprawdopodobniej już by nie żyło, gdyby nie dwie dziewczynki w wieku 9 i 11 lat, które mimo panujących ciemności przyszły mu z pomocą. Niewykluczone, że psiak został postrzelony.
To miał być zwykły niedzielny spacer z psem na Czerwony Mostek. 9-letnia Nikola Pyskło i 11-letnia Zuzia Dziczek wraz z rodzicami tej drugiej wybrały się tam po południu 31 stycznia. W pewnej chwili, nad brzegiem rzeki, towarzyszący im pies Tobi zaczął szczekać. - Myślałam, że znalazł bobra – opowiada Zuzia Dziczek. Okazało się jednak, że pod drzewem przy samej rzece leży inny pies. - W ogóle się nie ruszał, tylko na nasz widok przekręcił głowę – relacjonuje dziewczynka.