Miało być tak pięknie... Drezynowe wycieczki i roje turystów spragnionych kontaktu z przyrodą. Tymczasem uruchomienie nieczynnej linii kolejowej Szczytno - Biskupiec stoi pod znakiem zapytania. Niewykluczone, że pomysłodawców przedsięwzięcia ubiegną złodzieje złomu, którzy rozkradają szyny.
NAJPIERW STUDIUM
Zagospodarowanie nieużytkowanej od 1993 roku linii kolejowej to jeden z ciekawszych pomysłów na ożywienie turystyki w powiecie. Projekt pod nazwą "Drezyny rowerowe na trasie Szczytno-Biskupiec" został zapisany do realizacji w "Programie społeczno-gospodarczym Rady Miejskiej na lata 2003-2006". Wolę uczestniczenia w nim wyraziło sześć samorządów: Powiat Szczycieński, Gmina Miejska Szczytno, Gmina Szczytno, Gmina Dźwierzuty, Powiat Olsztyński oraz Miasto i Gmina Biskupiec. List intencyjny, potwierdzający chęć współdziałania przy zagospodarowaniu szlaku podpisano w lutym ubiegłego roku. Od tamtej pory niewiele się jednak wydarzyło. Pierwszym krokiem do podjęcia konkretnych działań ma być opracowanie studium wykonalności przedsięwzięcia. Samorządy pragnące partycypować w tym zadaniu podjęły już stosowne uchwały. Na ostatniej sesji Rady Miejskiej szczycieńscy radni zdecydowali o wspólnym finansowaniu studium wraz z Gminą Szczytno. Podobnie zrobili też przedstawiciele gminy. Każda z jednostek wyłoży na ten cel po 4 tys. zł. Może się jednak okazać, że na etapie opracowania dokumentu projekt się zakończy.
- Dopiero studium da nam odpowiedź na to, czy dalej się zajmować drezynami - mówi naczelnik Wydziału Rozwoju Miasta Lucjan Wołos.
SPORO SPRAW DO ZAŁATWIENIA
W dokumencie zawarta będzie kwota, jaką trzeba wydać na realizację projektu. Znajdzie się tam szczegółowa analiza ruchu turystycznego, uwzględni on także aspekty ekonomiczne i organizacyjne związane z całym przedsięwzięciem. Tych ostatnich jest niemało. Trzeba m.in. zapewnić bezpieczeństwo na trasie oraz uregulować kwestie własności infrastruktury i budynków należących wciąż do PKP. Wprawdzie kolej zadeklarowała gotowość wydzierżawienia linii niemal od zaraz, ale nie nastąpi to, dopóki nie ma studium wykonalności. Na razie nie wiadomo też, kto będzie się zajmował zarządzaniem linią. Naczelnik Wołos zdradza jednak, że chętni do zainwestowania w szlak drezynowy już są.
- Niedawno jeden z nich interesował się zagospodarowaniem budynków stacyjnych usytuowanych na trasie.
Zdaniem Wołosa duże nadzieje z ponownym uruchomieniem trasy wiążą także mieszkańcy okolicznych wsi. Chociaż studium wykonalności powstanie w lipcu, to jednak naczelnik nie chce określić nawet przybliżonej daty wyjazdu pierwszej drezyny na szlak.
ZŁOMIARZE KRZYŻUJĄ PLANY
Tymczasem może się okazać, że plany pomysłodawców projektu nie doczekają się realizacji. Niewykluczone, że pokrzyżują je złodzieje złomu, którzy kradną szyny z nieużytkowanej od lat linii. Już rok temu, kiedy członkowie Lokalnej Organizacji Turystycznej wybrali się na rekonesans, by sprawdzić stan torowiska, zauważyli skutki grabieży.
- Na ok. 700-metrowym odcinku w okolicy Jabłonki wykręcono śruby z torów, przygotowując je w ten sposób do zdjęcia - mówi Lucjan Wołos.
Na tym jednak nie koniec alarmujących sygnałów. Kilka dni temu policja zatrzymała trzech mieszkańców Śląska, którzy na terenie nastawni w Targowskiej Woli za pomocą palników acetylenowych cięli szyny. Straty przez nich wyrządzone oszacowano na 32 tys. zł.
- Jeżeli tak dalej pójdzie, to będzie po sprawie. Założenie torów to zbyt duże koszty - nie kryje obaw Lucjan Wołos.
Dyrektor Zakładu Nieruchomości PKP w Olsztynie Andrzej Sufranek przyznaje, że ta kradzież jest jedną z większych, do jakich doszło w ostatnim czasie na terenie województwa. Dwa lata temu złodzieje ukradli spory odcinek torów w rejonie Kisielic koło Iławy.
- Na trasie Szczytno-Biskupiec łupem przestępców padło do tej pory ok. 40 ton szyn - szacuje dyrektor Sufranek.
Dodaje też, że kolej nie ma możliwości stałego patrolowania tras, zwłaszcza tych, po których pociągi od dawna już nie jeżdżą. Złodzieje są dobrze zorganizowani i dysponują odpowiednim do cięcia szyn sprzętem, co dodatkowo utrudnia walkę z nimi.
Zaniepokojony rozkradaniem torów jest też burmistrz Szczytna Paweł Bielinowicz. Jego zdaniem potrzebne są szybkie działania uniemożliwiające dalszą grabież.
- Dużą rolę do odegrania mają tu mieszkańcy okolicznych wsi. O takich przypadkach powinni natychmiast dawać znać policji - mówi burmistrz.
Czy jego apel odniesie skutek? Oby tak się stało. Na razie jednak realizacja pomysłu, w który zaangażowało się kilka samorządów i z którym związane są niemałe nadzieje na ożywienie turystyki w powiecie, staje pod znakiem zapytania. Niewykluczone, że do czasu powstania studium wykonalności, ze szlaku zniknie jeszcze więcej torów, a wtedy drezyny pozostaną już tylko w sferze marzeń.
Ewa Kułakowska
2006.04.19