Niedawno dowiedziałem się, że pierogi z gęsiną - danie podawane w szczycieńskiej restauracji „Niebieski zaułek” - otrzymało nagrodę w konkursie Smaki Regionów.

Drób to nie tylko danie
Święto Dziękczynienia. Donald Trump ułaskawia indyka

Ucieszyło mnie to, bowiem uważam siebie za smakosza gęsiego mięsa, a mam wrażenie, że mimo jego wyjątkowych walorów kulinarnych nie jest ono szczególnie popularne w Polsce. Tymczasem pamiętam, że nie zawsze tak było. Postanowiłem sprawdzić. Okazuje się, że hodujemy ogromne ilości gęsi, ale niemal wszystkie z przeznaczeniem na eksport. Do Niemiec i Francji wysyłamy rocznie 20 000 ton ich mięsa, podczas, gdy zaledwie 700 ton wystarcza na rynek wewnętrzny. Przy okazji przeczytałem, że aktualnie, w województwie kujawsko-pomorskim, władze samorządowe rozpoczęły akcję przywrócenia gęsich tradycji kulinarnych pod hasłem „najlepsza gęsina na świętego Marcina”.

W tytule felietonu zasugerowałem, że będę pisał o ptactwie domowym nie tylko pod kątem walorów smakowych drobiowego mięsa. Zatem, skoro jesteśmy przy gęsiach, przypomnijmy ich zasługi dla starożytnego Rzymu. 390 lat przed naszą erą Galowie z doliny Padu najechali Rzym. Kiedy nocą podchodzili na wzgórze Kapitolu, obrońcy, znużeni walkami spali. Obudziło ich głośne gęganie ptaków poświęconych bogini Junonie. Atak został odparty, a najeźdźców przegoniono z Rzymu. Po zakończeniu walk jedną z gęsi-wybawicielek umieszczono w lektyce i z honorowym orszakiem obniesiono ją po całym mieście. Ukarano natomiast psy, które nie wykazały czujności. Jednego z nich demonstracyjnie powieszono.

Zasługi starożytnych gęsi są bezsporne.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.