Przebudowana niedawno w ramach schetynówek ul. Kiepunki w Pasymiu po zimie przedstawia opłakany stan. W niektórych miejscach nawierzchnia się pozapadała, a część odcinków wygląda gorzej niż przed pracami. Burmistrz Bernard Mius tłumaczy, że to efekt napiętych terminów, jakie narzucono gminie, aby ta mogła skorzystać ze środków zewnętrznych.
INWESTYCJE Z BŁĘDAMI
Ulica Kiepunki w Pasymiu była przebudowywana w ramach schetynówek wraz z ul. Warszawską. O ile do wykonania prac na tej pierwszej zastrzeżeń raczej nie ma, stan drugiej pozostawia wiele do życzenia. W niektórych miejscach, obok studzienek pozapadała się nawierzchnia, w innych z kolei jest mocno pozarywana. Zwróciło to uwagę nie tylko zwykłych mieszkańców, którzy dziwią się, jak to możliwe, że po remoncie droga przedstawia tak opłakany stan, ale również radnych. Wiceprzewodniczący pasymskiej rady Marcin Nowociński ma przy tym szereg uwag dotyczących odbioru gminnych inwestycji. Jego zdaniem większość z nich w ogóle nie powinna być oddana do użytku.
- Każda odbierana inwestycja ma błędy – zauważa wiceprzewodniczący i zastanawia się przy okazji, czy w gminie pracuje inspektor do prac budowlanych. Dziwi się, że ul. Kiepunki w ogóle została po remoncie oddana do użytku. To samo, według niego, dotyczy również niedawno pobudowanych pomostów nad jeziorem Kalwa czy remontu ulicy Polnej. W tym ostatnim przypadku konieczne okazało się poprawienie dokumentacji. Zdaniem wiceprzewodniczącego ulicę wyłączono z ruchu na pół roku, podczas gdy prace na niej trwały zaledwie … dwa tygodnie. Do niektórych posesji praktycznie nie można dojechać. - Żal na to patrzeć. Ja wobec odpowiedzialnej za taki stan rzeczy osoby wyciągnąłbym konsekwencje – mówi Marcin Nowociński.
NAPIĘTE TERMINY
Burmistrz Pasymia Bernard Mius przyznaje, że przebudowa ulicy Kiepunki nie wypadła tak, jak powinna i potwierdza, że niektóre jej odcinki trzeba wykonać na nowo. Tłumaczy, że zawiniły niekorzystne dla gminy terminy.
- Nasz pierwszy wniosek na dofinansowanie został rozpatrzony negatywnie. Drugi przeszedł z listy rezerwowej, ale wtedy było już bardzo późno – wyjaśnia burmistrz. Z tego powodu prace prowadzono w bardzo niekorzystnych warunkach atmosferycznych, zimą, byle tylko wywiązać się z terminów. - Czy miałem pozwolić, by przepadło nam dofinansowanie zewnętrzne? – pyta Mius. Obiecuje, że wkrótce sprawa zostanie zamknięta. Na ul. Kiepunki trwają już roboty związane z usunięciem usterek. Potem trzeba też będzie wyrównać teren i zasiać trawę. Do tej pory przebudowano już chodnik. Firma, która wykonuje prace, robi to w ramach gwarancji, więc gmina nie poniesie żadnych dodatkowych kosztów. - Myślę, że do świąt ten temat zostanie załatwiony – deklaruje burmistrz.
(ew) /fot. Ł. Łogmin