Leje o średnicy kilku metrów, wertepy i kałuże błota - tak wygląda okno na świat mieszkańców Baranowa. Droga, którą dojeżdżaja do pracy i na zakupy, od wielu lat nie może się doczekać remontu. Samorządowcy rozkładają ręce: dróg w podobnie opłakanym stanie jest w powiecie mnóstwo a środków na ich utrzymanie coraz mniej.
PO DZIURACH DO PRACY
Baranowo to najdalej na południe wysunięta miejscowość powiatu szczycieńskiego. Mimo że znajduje się w granicach gminy Wielbark, jej mieszkańcy o wiele bliżej mają do Chorzel. Od stolicy gminy dzieli ich siedemnaście kilometrów, natomiast od miasteczka na Mazowszu jedynie dziewięć. Nic zatem dziwnego, że większość spośród nich wybiera Chorzele jako miejsce pracy, zakupów i nauki dla swoich dzieci. Dotrzeć mogą tam tylko jedną drogą - przez Opaleniec. I właśnie ta droga od lat stanowi ich utrapienie. Jej około trzystumetrowy odcinek od Baranowa do granicy z powiatem przasnyskim praktycznie nie nadaje się do użytku. Po jego obydwu stronach znajduje się torfowisko. Najgorzej jest po ulewach i w czasie roztopów. Droga niewiele różni się wtedy od otaczających ją grzęzawisk. Krystyna Nakielska, mieszkanka Baranowa, która w sezonie letnim dojeżdża rowerem do pracy w Chorzelach, opowiada, że wielokrotnie zdarzało jej się po drodze wpaść w jedną z licznych rozpadlin i mocno zamoczyć.
- Nie ma się gdzie potem przebrać, człowiek się wstydzi. Urzędnicy opowiadali nam, że droga będzie zrobiona, a tu nic. Powiat przasnyski potrafił zrobić ze swojej strony asfalt, a my się chyba nie doczekamy - narzeka Nakielska. Ona i jej sąsiedzi przypominają, że obowiązkiem samorządów jest doprowadzenie porządnych dróg do wszystkich miejscowości. Mają pretensje zarówno do władz powiatowych jak i gminnych.
- Jeśli ktos nie jechał tędy, nie wie, co tak naprawdę przeżywamy. Zapraszamy panów z gminy i starostwa, niech przekonają się na własne oczy - mówi Roman Jachimowski.
Dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych Klemens Dzierżanowski potwierdza, że na pewnym odcinku droga z Baranowa do Opaleńca notorycznie się zapada.
- Regularnie puszczamy tamtędy równiarkę i próbujemy utwardzać grunt. Problemem jest podłoże. Wrzucaliśmy tam już mnóstwo kamienia, gruzu i wszystko wsiąkło - mówi Dzierżanowski.
MIĘDZY WÓJTEM A STAROSTĄ
O naprawę drogi od kilku lat walczy Adam Jarząbek, radny z Baranowa. Pod petycją w tej sprawie zebrał 150 podpisów wśród mieszkańców swojej wsi oraz Przeździęka Małego i Wielkiego. W zeszłym roku wydawało się, że radny wreszcie dopnie celu.
- Starosta Kijewski obiecał mi, że droga będzie zrobiona. Ale po wyborach zmieniły się władze i nowy starosta ma inne plany - mówi Adam Jarząbek.
Jarosław Matłach tłumaczy, że dróg podobnych do tej z Baranowa do Opaleńca jest w powiecie o wiele więcej. Przyznaje jednak, że mieszkańcy Baranowa są w szczególnej sytuacji.
- To trochę zapomniana wieś. Jej związki z naszym powiatem są bardzo słabe, ale należałoby zapewnić tym ludziom porządny dojazd do pracy - uważa starosta. Dodaje, że starostwo może wykonać gruntowną modernizację drogi pod jednym warunkiem: jeśli chęć partycypowania w zadaniu zgłosi gmina Wielbark. Wójt Grzegorz Zapadka deklaruje gotowość do współfinansowania remontu przez jego samorząd. Brak woli widzi jednak po stronie powiatu.
- Takie propozycje składaliśmy w poprzedniej kadencji. Były obietnice, że zaczniemy to teraz. Ze strony nowych władz jednak zainteresowania nie ma - odbija piłeczkę Grzegorz Zapadka. Na pytanie, czy ze względu na położenie wsi i fakt, że jej mieszkańcy chętniej jeżdżą na zakupy do Chorzel, gmina Wielbark nie jest zainteresowana remontem drogi do Opaleńca, wójt odpowiada przecząco.
- Owszem, to droga peryferyjna dla powiatu i gminy. Ale my nie zamierzamy utrudniać tym ludziom dojazdu do Chorzel. Skoro tam mają pracę, należy zrobić wszystko, żeby dojazd im ułatwić - twierdzi kategorycznie wójt Zapadka.
DORAŹNE ŁATANIE
Nic nie wskazuje na to, żeby w najbliższym czasie sytuacja mieszkańców Baranowa uległa poprawie. W tegorocznym budżecie powiatu nie przewidziano żadnych środków na modernizację drogi Baranowo-Opaleniec. Zdaniem starosty Matłacha samorząd powiatowy ma coraz większe trudności z utrzymaniem wszystkich, pozostających pod jego zarządem dróg.
- Takie odcinki jak ten, powinny znajdować się pod opieką gmin. W ramach naszej subwencji drogowej niewiele możemy wyremontować w ciągu roku - tłumaczy starosta. Dodaje, że w kwestii dróg jest zwolennikiem remontowania już istniejących odcinków, zamiast budowania nowych.
- W poprzednich latach całkiem o tym zapomniano. Mamy bardzo dużo dróg, które lada dzień mogą się kompletnie "rozjechać" - mówi Jarosław Matłach.
Mimo to Baranowo nie znajduje się na liście powiatowych priorytetów. Zarząd Dróg Powiatowych również w tym roku ograniczy się do doraźnych napraw. Zdaniem wójta Grzegorza Zapadki niewiele to zmieni.
- W ubiegłym tygodniu drogę oglądał nasz pracownik w towarzystwie drogomistrza z ZDP. Mamy obietnicę, że odcinek zostanie niebawem wyremontowany w oparciu o środki nietrwałe. Ale takie naprawy trzeba by tam robić co tydzień - uważa wójt.
Wojciech Kułakowski
2007.03.07