Drogi gruntowe w okolicach Dźwierzut wymagają nie tylko kapitalnych remontów. Niektóre z nich, mimo że widnieją na mapach, całkiem zniknęły z krajobrazu. Władze samorządowe chcą rozwiązać problem własnymi siłami, przy pomocy maszyn, które do końca roku powinny zasilić majątek gminnego gospodarstwa pomocniczego.
ZDĄŻYĆ PRZED ZIMĄ
Na zakup sprzętu dla gospodarstwa pomocniczego gmina zamierza przeznaczyć 500 tys. złotych. Pieniądze to część kwoty, jaką samorząd uzyskał niedawno ze sprzedaży 56 ha ziemi w pobliżu Szczepankowa. Maszyny będą nowe i na gwarancji.
- Jesteśmy zbyt biedni, żeby pozwalać sobie na zakup byle czego – mówi zastępca wójta Jarosław Śmieciuch. Środków powinno wystarczyć m.in. na ciągnik, koparkę i ładowarkę, zaopatrzone dodatkowo w pługi. Pod względem posiadanego sprzętu dźwierzuckie gospodarstwo pomocnicze to obecnie jeden z najgorzej wyposażonych tego typu zakładów w powiecie. Pełniący obowiązki jego kierownika Leszek Dec nie kryje, że własny sprzęt przyniesie spore oszczędności.
- Koszty zakupu maszyn powinny zwrócić się w ciągu dwóch lat. Do tej pory do najdrobniejszych rzeczy, takich jak na przykład wywiezienie kupy gruzu musieliśmy wynajmować transport. Teraz będziemy samowystarczalni - cieszy się Dec. Dodaje, że inwestycja usprawni również zimowe utrzymanie dróg. Jeśli procedury przetargowe przebiegać będą sprawnie, to maszyny trafią do Dźwierzut jeszcze w tym roku.
KOSZTOWNE POMIARY
Nowy sprzęt przyda się jednak nie tylko przy okazji odśnieżania czy bieżących remontów dróg. Gmina ma bowiem nie lada problem z drogami, które... zniknęły. Chodzi o te trakty, których przebieg uległ na przestrzeni lat zmianie.
- Wystarczyło, że na środku drogi zrobiła się kałuża, wtedy objeżdżano ją bokiem, polami. W ten sposób powstały zupełnie nowe szlaki, których nie ma jednak w planach geodezyjnych, a stare zarosły – wyjaśnia wicewójt Śmieciuch. Problem istniał wprawdzie od lat, ale dopiero teraz stał się naprawdę poważny. Chodzi o dopłaty unijne do gospodarstw rolnych. Ich uzyskanie wymaga precyzyjnego określenia powierzchni areału i jego granic.
- Mieliśmy niedawno sygnał od mieszkanki Rum, której właściciel pola zaorał jedyną drogę prowadzącą do gospodarstwa – opowiada Jarosław Śmieciuch. Wicewójt zapewnia, że dysponując własnym sprzętem, gmina będzie stopniowo odtwarzać zarośnięte trakty. Na razie trwają jeszcze prace inwentaryzacyjne. Zanim do pracy wkroczą koparki i spychacze, stosowne pomiary muszą wykonać geodeci.
POŚPIECH JEST ZBĘDNY
Gmina nie dysponuje na razie harmonogramem odtwarzania dróg. Nie wiadomo w ogóle, czy takowy w najbliższym czasie powstanie.
- Część radnych uważa, że powinniśmy czekać na sygnały mieszkańców, którzy mają problemy z dojazdem do swoich gospodarstw i te sprawy załatwiać w pierwszej kolejności – mówi wicewójt. Innego zdania jest przewodniczący dźwierzuckiej rady Krzysztof Sawicki. Według niego samorząd powinien opracować całościowy plan renowacji zarośniętych traktów i stopniowo go realizować.
- Obawiam się, że jeśli do sprawy będziemy podchodzić wybiórczo, doprowadzi to do sąsiedzkich nieporozumień - uważa Sawicki. Dodaje, że temat dróg, które „zniknęły” nie jest najbardziej palącym problemem gminy i do jego rozwiązania należy przystępować bez zbytniego pośpiechu.
Wojciech Kułakowski