...z kałamarza i cmentarza, to pełne śmiechu i grozy wspomnienia z różnych okresów mojego dziecięcego życia. Wówczas często bawiliśmy się w berka lub chowanego, a podczas zabaw naszą ulubioną wyliczanką, stanowiącą wstęp do każdej gry była tak rymowanka: „Siedzi baba na cmentarzu, trzyma nogi w kałamarzu, przyszedł duch, babę w brzuch, baba fik, a duch znikł”.

Duch...
Autorka w Krynicy Morskiej przy ławeczce mistrzyni powieści „z dreszczykiem” Joanny Chmielewskiej

Była w naszej ocenie śmieszna i biła na „głowę” inną, chociażby: „Entliczek pętliczek czerwony stoliczek na kogo wypadnie na tego bęc”. Klepiąc wyuczoną regułkę wyobrażałam sobie babę siedzącą na cmentarzu, jednak nijak nie mogłam zrozumieć jak jej nogi weszły do tego kałamarza. Przecież pisałam stalówką, którą maczałam w kałamarzu z atramentem i proporcje nie miały ze sobą nic wspólnego. Pewnego dnia po lekcjach wracałyśmy ze szkoły, a nasza droga wiodła koło starego cmentarza. Była wiosna i wszystkie ścieżki oraz groby pokryte były niebieskimi kwiatami. Weszłyśmy tam i zaczęłyśmy układać bukieciki. W pewnym momencie jakaś starsza pani pojawiła się obok nas i powiedziała, że jesteśmy niegrzeczne dziewczynki i teraz duchy będą nas nawiedzać. Tak się przestraszyłyśmy jej nagłego pojawienia, że rzuciłyśmy kwiaty i pognałyśmy do domów. Ze strachu położyłam się do łóżka i przykryłam głowę kocem. Długo nasłuchiwałam czy duch nie nadchodzi, ale w końcu usnęłam. Obudziły mnie dziwne odgłosy. Była ciemna noc, a ktoś chodził po mieszkaniu. Obudzili się też rodzice, ale zanim tata zapalił światło, ja spociłam się jak mysz. Byłam pewna, że to duch przyszedł po mnie, albo baba z kałamarza. Okazało się, że to kot wszedł do domu i chodził po podłodze. Oj, narobił mi ten kotek strachu. Jednak już nigdy kwiatów na cmentarzu nie zrywałam, choć różne historie związane z cmentarzem przeszłam.


Pewnego razu koleżanka po pogrzebie swojej cioci poprosiła mnie, bym świerkowymi gałązkami ozdobiła mogiłę. Wybrałam się na cmentarz pięknie udekorowałam grób i już miałam odchodzić, gdy coś kazało mi spojrzeć na przykrytą wieńcem tabliczkę. Oniemiałam z wrażenia, gdyż widniało tam inne nazwisko.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.