Tryska humorem i dowcipem. Jest wysportowana i ma doskonałą pamięć. Lubi muzykę poważną i nie znosi seriali telewizyjnych. W miniony piątek odwiedziła ją burmistrz Szczytna, bo gospodyni obchodziła tego dnia urodziny … setne.

Dwieście lat, pani Ireno!

Piękny jubileusz obchodziła w miniony piątek pani Irena Matuszewicz. Urodziła się równo sto lat temu w Warszawie w znanej i powszechnie szanowanej rodzinie. Jej dziadkiem był Zygmunt Gloger ceniony do dziś historyk, etnograf i archeolog, autor słynnej czterotomowej „Encyklopedii Staropolskiej”, patron ulic m.in. w Warszawie i Krakowie.

Do Szczytna przyjechała wraz z rodziną w październiku 1945 r. - Wjeżdżaliśmy do miasta piękną aleją (dziś ulica Wielbarska - przyp. aut.). Wiedziałam już wtedy, że to będzie to nasze miejsce docelowe – wspomina jubilatka.

Trafili od razu do urzędu repatriacyjnego. Tam jej mąż posiadający wyższe wykształcenie, otrzymał sześć ofert pracy. Wybrał stanowisko nauczyciela w szkole rolniczej, mieszczącej się przy ul. Polnej. Blisko, bo w domu pod nr 12 przydzielono im mieszkanie. Cztery lata później, gdy mąż przeszedł do pracy w urzędzie miejskim przeprowadzili się do mieszkania na ulicy Kajki, w którym pani Irena mieszka do dziś.

Dzięki wyniesionym z domu kulinarnym zdolnościom szybko znalazła dla siebie pracę i to lepiej płatną niż miał mąż. Zajęła się wypiekiem ciast, które sprzedawała do miejscowych sklepów i restauracji.

- Najlepiej wychodziły mi napoleonki, rurki francuskie i ciasta tortowe. Jak ktoś sobie życzył, to na zamówienie i tort elegancki ubrałam, oczywiście według przepisów przedwojennych – podkreśla pani Irena. Później na stałe znalazła zatrudnienie w szkole oficerskiej, jako pomoc dentystyczna, a następnie w spółdzielni dentystycznej. Po uzyskaniu wieku emerytalnego jeszcze przez kilka lat pracowała na pół etatu w księgarni na ul. Polskiej. W wieku 71 lat definitywnie pożegnała się z pracą zawodową, od tej pory zajmując się tylko domem i działką.

Do ulubionych zajęć jubilatki należało haftowanie. Trzy pokaźnych rozmiarów obrusy podarowała m.in. swojej parafii w Szczytnie, a cztery świątyni w Licheniu. Rzadko ogląda telewizję, nie pociągają jej nawet seriale.

- Telewizja to dla mnie śmietnik. Często jest nieobiektywna, antykościelna – ocenia jubilatka. Słucha za to audycji publicystycznych w Radiu Maryja, kazań księdza Popiełuszki. Z polityków najbardziej ufa Jarosławowi Kaczyńskiemu, podobnie jak jego bratu, gdy żył. Codziennie rano ze swoją synową Haliną chodzi na kościoła.

W dniu setnych urodzin panią Irenę z bukietem kwiatów odwiedziła m.in. burmistrz Szczytna Danuta Górska, życząc jej zdrowia i wielu jeszcze pogodnych lat życia.

(o)/fot. A. Olszewski