Troje dzieci ze wsi Dąbrowa w gminie Dźwierzuty

od września nie uczęszcza do szkoły w Linowie - podały ostatnio ogólnopolskie media. To jednak

nic w porównaniu z przypadkiem ze Szczytna.

Trzy niepełnosprawne dziewczynki są rzadkimi gośćmi w swojej szkole, czyli Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym. Trwa to już kilka lat.

Dzieci bez szkoły

TRUDNA RODZINA

Magda, która w tym roku skończy 18 lat, 14-letnia Ania i 12-letnia Kasia są niepełnosprawne. Jedna z dziewcząt jest upośledzona w stopniu umiarkowanym, a dwie pozostałe – lekkim. Wraz z niepełnosprawnymi rodzicami oraz jeszcze dwiema siostrami mieszkają na ul. Poznańskiej, w bliskim sąsiedztwie szkoły. Wszyscy, których poprosiliśmy o opinię na temat państwa L., są zgodni, że trudno się z nimi współpracuje.

- Jeśli się od nich czegoś wymaga, stawiają opór i przestają posyłać dzieci do szkoły – mówi pedagog z SOSW Anna Zalewska. Dodaje, że według rodziców, najlepiej byłoby, gdyby ktoś po prostu przyprowadzał dziewczynki za rękę na zajęcia.

- To przecież niemożliwe - komentuje. Zapewnia, że uczennice świetnie funkcjonują w szkole.

- Nawiązują dobre kontakty z rówieśnikami, nie są w żaden sposób napiętnowane czy odrzucane. Problem w tym, że przebywanie dzieci w szkole trwa zwykle bardzo krótko. Za każdym razem, po dłuższej nieobecności, dziewczynki potrzebują kilku dni na zaadaptowanie się w środowisku i przypomnienie sobie nabytych umiejętności.

- Kiedy się u nas pojawiają są zalęknione. Boją się hałasu panującego na przerwach, zwykle chowają się w moim gabinecie albo w bibliotece – opowiada Anna Zalewska. Podejmowane próby współpracy z rodzicami kończą się fiaskiem, albo skutkują na krótko.

ZANIEDBANE OBOWIĄZKI

W pomoc rodzinie zaangażowały się już wszystkie możliwe instytucje – starostwo, Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna, Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie, policja, ksiądz. Bez efektu, bo dziewczynki w ośrodku pojawiają się od wielkiego dzwonu.

- Kiedyś jako przyczynę nieobecności matka podała brak ubrań. Zorganizowaliśmy wtedy nawet zbiórkę odzieży. Potem jednak pojawiły się kolejne przeszkody i tak w kółko – relacjonuje pedagog. Jej zdaniem nieuczęszczanie na zajęcia będzie miało dla dzieci fatalne i nieodwracalne skutki.

- Zaowocuje to trudnościami w funkcjonowaniu społecznym, co zresztą już jest widoczne. Nie nauczą się też podstawowych umiejętności niezbędnych w dorosłym życiu – przewiduje Anna Zalewska. Podobnie uważa dyrektor SOSW Maria Jolanta Rudzka.

- To ewidentne niewywiązywanie się z obowiązków rodzica – ocenia postawę małżonków L. Jak mówi, tylko z pozoru matka dzieci wydaje się niezaradna. - Potrafi zawalczyć o swoje i dobrze wie, gdzie udać się po wsparcie finansowe – mówi dyrektor. Do tego często nasyła na szkołę różne instytucje. Tak stało się w przypadku, gdy jedna ze starszych córek z powodu nieobecności na zajęciach nie otrzymała promocji do następnej klasy. Wtedy pani L. złożyła skargę w kuratorium, a to przeprowadziło w placówce kontrolę. Dyrektor Rudzka zapewnia jednak, że mimo wszystko podejmuje działania mające pomóc rodzinie. Zaproponowała nawet, by mogła ona korzystać z prysznica w internacie ośrodka, bo w domu na Poznańskiej nie ma łazienki. Dzieci, ze względu na trudne warunki lokalowe, otrzymały też ofertę zamieszkania tam.

- Rodzice mogliby je bez przeszkód odwiedzać, a dziewczynki nabyłyby potrzebnych im do samodzielnego funkcjonowania umiejętności. Niestety matka nie wyraziła na to zgody- mówi dyrektor.

POD KURATORSKIM NADZOREM

Rodzina L. już od 1999 roku objęta jest nadzorem kuratora sądowego. Od tego czasu wielokrotnie zmieniały się formy ograniczenia władzy rodzicielskiej małżonków nad dziećmi. W pewnym momencie zapadła nawet decyzja o umieszczeniu ich w placówce opiekuńczo-wychowawczej. Ostatecznie jednak do tego nie doszło.

- Żaden z domów dziecka, do których zwracaliśmy się w tej sprawie, nie był przygotowany do przyjęcia dzieci z takimi dysfunkcjami – tłumaczy Elżbieta Drozdowicz, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Szczytnie. W międzyczasie, jak mówi, w domu państwa L. warunki poprawiły się na tyle, że odstąpiono od odebrania im pociech. Przez jakiś czas z rodziną pracował psycholog z PCPR-u, ale matka zrezygnowała z tej formy wsparcia.

- Pani L. zerwała z nim kontakt, tłumacząc, że sobie tego nie życzy – wspomina Elżbieta Drozdowicz.

DOM NA POZNAŃSKIEJ

Postanowiliśmy odwiedzić rodzinę L. w jej domu na ul. Poznańskiej. Wewnątrz dwupokojowego mieszkania już od progu daje się wyczuć wilgoć i zaduch. Ściany są czarne od grzyba, pełno tu rozrzuconych ubrań dziecięcych, a w zlewie leżą brudne naczynia. Choć odwiedziliśmy dom w godzinach przedpołudniowych, wszystkie córki, zamiast w szkole, przebywały wraz z matką. Bożena L. tłumaczy, że od dawna stara się o zmianę lokum, ale jej monity w Urzędzie Miejskim pozostają bez echa. Na pytanie, dlaczego nie posyła dzieci do szkoły odpowiada, że robi to w trosce o ich ... bezpieczeństwo.

- Panuje tam pijaństwo i narkomania. Kiedyś córka przyniosła stamtąd jakieś tabletki – mówi kobieta. Dodaje, że dzieci przychodziły z placówki pobite i głodne, a jednej z dziewcząt ktoś podarł spodnie. Ma też uwagi do jakości wydawanych w ośrodku obiadów.

- Raz jak zjadły, to dostały biegunki – opowiada Bożena L. Jednocześnie zapowiada, że nadal nie będzie posyłać córek do szkoły. Dyrektor SOSW zarzuty matki określa jako nieprawdziwe.

- Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, żeby tej rodzinie pomóc – odpowiada tylko.

Za uchylanie się od obowiązku szkolnego rodzicom grożą sankcje finansowe. W przypadku państwa L. ośrodek nawet o nie nie wnioskował.

- W sytuacji, gdy oboje rodzice są niepełnosprawni i nie pracują, nie miałoby to sensu. Nie byłoby gwarancji, że karę zapłacą, a co najważniejsze, czy dzieci dzięki temu poszłyby do szkoły – mówi Anna Zalewska.

W skrajnych przypadkach sąd może zdecydować o odebraniu dzieci rodzicom, którzy nie wywiązują się ze swoich obowiązków. W praktyce jednak takie rozwiązania to ostateczność.

- Nie spotkałem się jeszcze z sytuacją, żeby w takim przypadku sąd odebrał rodzicom dzieci – przyznaje prezes Sądu Rejonowego w Szczytnie Leszek Bil.

Ewa Kułakowska/fot. M.J.Plitt