Miasto zamierza powołać do życia Zakład Gospodarki Komunalnej. Jego odpowiednik został zlikwidowany niespełna 4 lata temu, a dokładniej przekształcony w TBS.

Pomysł zrodził się w efekcie niepowodzeń z przeprowadzeniem przetargu na administrowanie i zarządzanie komunalnym zasobem nieruchomości. Szczycieński TBS, który dotychczas administracyjne usługi na rzecz miasta spełniał, nie mógł się "przebić" przez korzystniejsze oferty, napływające z różnych stron Polski, nawet z najbardziej odległych miast (Kraków, Łódź). Z drugiej strony prezes Urzędu Zamówień Publicznych nie godził się na to, by TBS-owi nadal powierzyć administrowanie zasobem w drodze bezprzetargowej.

Przypomnijmy, że procedurę przetargową wszczęto już we wrześniu 2002 roku. Cztery kolejne przetargi nie przyniosły rozstrzygnięcia, bo składane były protesty, a procedurę unieważniano. Miasto znalazło się w sytuacji patowej, bo administrowanie zasobem komunalnym może powierzyć jedynie w przetargu nieograniczonym, a to grozi zwycięstwem firmy, która z miastem nie jest w żaden sposób związana.

- Powołanie zakładu budżetowego stało się koniecznością, by przy zarządzaniu miejskim mieniem pracowali mieszkańcy miasta - mówi sekretarz miasta Elżbieta Burlińska. - Poza tym zapewni to trwałość zarządzania, a nie od przetargu do przetargu.

Na najbliższej sesji radni mają podjąć uchwałę o powołaniu zakładu (zlikwidowanego niespełna cztery lata temu) i przyjąć jego statut.

Szczegółowy regulamin, mówiący między innymi o strukturze zatrudnienia, będzie dopiero opracowywany. TBS nadal będzie zarządzał wspólnotami mieszkaniowymi, bo to akurat nie zależy od miasta, lecz od uchwał tychże wspólnot. Na razie nie wiadomo nawet, czy nowy zakład budżetowy będzie w tych wspólnotach reprezentował udziały miasta.

Wynika z tego, że tak naprawdę nic nie wiadomo o nowym zakładzie poza tym, że ma powstać. O tym czym i jak (dokładnie) będzie się zajmował, a nade wszystko kto będzie w nim pracował i kto kierował - też nie wiadomo. Jednym słowem - najpierw zostanie powołany do życia zakład - a później władze zaczną się martwić, co z tym fantem zrobić. Jak się nieoficjalnie dowiadujemy, pomysł początkowo był jeszcze "ciekawszy" - zostawić wszystko tak, jak jest, a zakład powołać fikcyjnie - dla uniknięcia przetargu. Do pomysłu nie udało się jednak dopasować przepisów.

(hab)

2003.10.29