Na nowo powstałej scenie teatralnej w Jerutkach miejscowi i przyjezdni mogli obejrzeć premierową sztukę „Dzika jabłoń”. W rolę poszczególnych postaci wcielili się zawodowi aktorzy z Białegostoku oraz amatorzy ze Szczytna i okolic. Gra tak jednych, jak i drugich stała na porównywalnym, wysokim poziomie.
Przez kolejne dwa dni minionego weekendu w Jerutkach miało miejsce niezwykłe wydarzenie kulturalne. W starym obiekcie gospodarczym, który miejscowa Fundacja Kreolia zamieniła w mały wiejski teatr, scenę dramatyczną „Pod skrzydłem” wystawiano siłami aktorów zawodowych i amatorów spektakl „Dzika jabłoń”. Sztukę opartą o twórczość Siegfrieda Lenza zrealizowało z kolei stowarzyszenie „Anima”. Siegfried Lenz to niemiecki pisarz urodzony w Ełku (1926 r.), który znaczną część swojego dorobku literackiego poświęcił Mazurom. O swojej dawnej, a dzisiaj i naszej małej ojczyźnie, mówił m. in. tak: …leżała jakby to powiedzieć, na tyłach historii, nie wydała żadnego znanego fizyka, żadnego mistrza w jeździe na wrotkach, ani też prezydenta. To, co można tu było znaleźć, to niepozorne złoto ludzkiej społeczności (...). Z niewzruszonym spokojem, cierpliwością, wiedli swój żywot. Jak dojrzałe owoce jabłoni.
Stąd i tytuł spektaklu „Dzika jabłoń”, do którego scenariusz napisał Robert Wasilewski.
Kanwą sztuki jest zatem zwykłe, spokojne i momentami sielankowe życie w mazurskiej wsi Sulejki.