Dzikie wysypisko

Pod lasem, w miejscu gdzie kończy się ul. Borowa (skraj osiedla Królewskiego) rozciągają się na dość znacznej przestrzeni ugory. Teren ów, przeważnie płaski, we wschodniej części przecinają dosyć głębokie parowy i wądoły. Przed wielu, wielu bowiem laty, kiedy działała jeszcze w Szczytnie cegielnia, czerpała ona stąd piasek potrzebny do produkcji cegieł. Z chwilą kiedy firma zakończyła swoją działalność, miejsce to wykorzystywano jako legalne, choć tymczasowe miejskie składowisko śmieci. Działało ono do chwili uruchomienia niecki odpadowej w Linowie. Dzisiaj nieczynne, siłą przyzwyczajenia część ludności nadal wykorzystuje w wiadomych celach. Niepokoi to tych mieszkańców ul. Borowej, którzy chcieliby mieć w tym miejscu porządek i ład, a nie dzikie, rozsiewające przykrą woń wysypisko wszelkich nieczystości.

Rozległy, płaski teren, jeśli chodzi o ogólne zaśmiecenie, nie wygląda jeszcze najgorzej - fot. 1. Zalega tu głównie gruz i ziemia oraz pomniejsze gabarytowo odpadki, jak stare radia czy pudła po telewizorach - fot. 2. A także inne bliżej niezidentyfikowane, o zagadkowym przeznaczeniu przedmioty - fot. 3.

Znacznie jednak gorzej wyglądają wspomniane parowy i wądoły powstałe wskutek wydobywania piasku. W nich walają się gabarytowo większe przedmioty, takie jak stare meble, tj. kanapy i fotele, a także opony samochodowe, plastikowe dziurawe wiadra itp., itd. - fot. 4.

ZAKAZ BEZ SENSU

Ponieważ wysypisko od lat jest już nieczynne, postawiono tu nawet tabliczkę ostrzegawczą.

Jednak ta, wykonana z nieodpornego na zmienne warunki atmosferyczne materiału (tektura) urwała się z podtrzymującego ją słupka i legła między śmieci powiększając tym samym ich przebogaty asortyment.

Tyle, że treść jej jest dość dziwna. Ni mniej, ni więcej, napis głosi tyle: "Zakaz wywozu śmieci!" - fot. 5.

Czyli jak, śmieci nie wolno stąd zabierać? Wolno natomiast je wwozić? Przecież to jest bez sensu.

SPRAWY SIĘ KOMPLIKUJĄ

Wspomniani mieszkańcy ul. Borowej, swoje pretensje o brak przestrzegania zakazu wwozu śmieci skierowali do Urzędu Miejskiego, co wydawało się jak najbardziej logiczne, wszak są mieszkańcami Szczytna, a nie jakiejś obcej planety. No i denerwowali się z powodu braku jakiegokolwiek odzewu.

Tam też w celu wyjaśnienia sprawy swoje kroki skierował "Kurek", ale - i tu ciekawostka - okazało się, że sprawy mają się zgoła inaczej. Teren ów nigdy do miasta nie należał, nawet wówczas gdy działało tu legalne miejskie wysypisko. Inne to były czasy i inne panowały wówczas porządki, więc nikt nie zawracał sobie głowy kwestiami własnościowym. Obecnie miasto umywa ręce - nie ma nic do tych terenów. I jak nas poinformował Ryszard Jerosz z UM, nie może nawet wysłać tam strażników miejskich, celem zaprowadzenia porządku, bo byłoby to wkroczenie na obcy teren.

Gmina z kolei nie posiada służb tego rodzaju, czyli straży gminnej i jest wskutek tego bezsilna. Jak wynika z rozmowy z podinspektorem ds. Gospodarki Gruntami i Ochrony Środowiska Markiem Godlewskim, Urząd Gminy może posiłkować się jedynie perswazją słowną wobec łamiących zakaz. Rozważa się jednak możliwość wywozu nieczystości oraz ogrodzenia terenu, by zahamować proceder.

BLOK MALOWANY

Mieszkalne bloki należące do spółdzielni mieszkaniowej "Odrodzenie", adekwatnie do nazwy jakby na nowo się odradzają. Pięknieją im elewacje, ale nie obywa się bez estetycznych zgrzytów. Oto na bloku stojącym przy ul. Odrodzenia, ale przypisanym do Warszawskiej 1, na świeżo odnowionej ścianie zawieszono bilboard - ale jaki - fot. 6! O poszarpanej, zwietrzałej powierzchni, nic nie reklamującej.

Szczęściem poszarpaniec powisiał tylko kilka dni i w czwartek (24 kwietnia) zastąpiono go nowym...

Niestety, na balkonie tuż obok pojawiła się plansza reklamowa. Podobnie jest po drugiej stronie ulicy. Blok stojący bokiem do ul. 1 Maja ma również obwieszone balkony planszami reklamowymi. Wiadomo, wpadnie nieco grosza właścicielowi (najemcy) mieszkania do kieszeni, ale ogólnie nie wygląda to zbyt pięknie, stwarza bowiem ostrą dysharmonię z odnowioną, upiększoną elewacją - fot. 7.

No a ponadto, jak zażywać kąpieli słonecznych na tak zabudowanych balkonach?

* * *

Inny, znacznie mniejszy domek, z powodu maleńkości nie mieszkalny, ale handlowo-usługowy. A na nim wielkie, całościenne mamidło-malowidło przedstawiające kobiecą twarz i fragment telefonu komórkowego przy uchu. Egzotyczna "piękność" zachęca do kupna komórki. Ogólnie nie jest to jednak za piękne, raczej w stylu jarmarcznym, ale skoro najbliższe otoczenie to właśnie targ, czyli jarmark, obleci - fot. 8.

PIES NA RYBY

Wiadomo, iż koty są wielkimi amatorami ryb, więc kotek (pies na ryby) z fot. 9, wiedział gdzie się usadowić. Na słoneczku, które świeci nareszcie tak, jak powinno na wiosnę i tuż obok ulubionego przysmaku.

Zdjęcie zostało wykonane na nowym targowisku przy stoisku ze świeżymi mieszkańcami wód słodkowodnych.

2003.04.30