Łakocie, czyli słodkości, albo, jak kto woli, słodycze. Kiedy rozpoczynaliśmy okres wielkiego postu, pisałem o śledziach. Obecnie czas umartwień dobiega końca, zatem porozmawiajmy o kulinarnej rozpuście, czyli o słodkich przysmakach.
Ludzie uwielbiają łakocie. Niektórzy żyć bez nich nie potrafią. I tak już od tysięcy lat. Z tym, że niegdysiejsze słodycze znacznie różniły się od dzisiejszych. Zacznijmy od Egiptu faraonów. Ulubionym przysmakiem władców były suszone strąki szarańczynu z miodem. Miód w bukłakach znajdowano w ich grobowcach, czyli chcieli go mieć przy sobie także po śmierci. Szarańczyn strąkowy, to nic innego, jak znany także i dzisiaj chlebek świętojański. Jest to drzewo rosnące na Bliskim Wschodzie. Jego strąki suszy się. Współcześnie, najczęściej, są one mielone na mąkę podobną do kakao. Używa się jej do różnych wyrobów. Szczególnie do tych czekoladopodobnych.
Opuśćmy Egipt. Biblijna legenda opowiada, że św. Jan Chrzciciel, podczas swoich odosobnień, odżywiał się wyłącznie strąkami szarańczynu i leśnym miodem. W starożytnej Grecji miód był ulubionym przysmakiem. Grecy moczyli w nim orzechy, wszelakie owoce, a nawet kwiaty. Nieco później Rzymianie znacznie poszerzyli wybór łakoci o taką nowość, jaką były wówczas cukierki. Nabywali je od arabskich kupców. Arabowie robili owe smakołyki z goździków, imbiru oraz anyżu, gotując wymienione składniki w roztopionym cukrze. A skąd wziął się cukier? Prawdopodobnie już 8000 lat p.n.e. powstały pierwsze plantacje trzciny cukrowej. W Nowej Gwinei. Pięć tysięcy lat później zaczęto w Indiach używać cukru do słodzenia potraw. Ale dopiero w IV wieku naszej ery, po podboju Indii przez Aleksandra Macedońskiego, poznano ów nowy produkt. Został on nazwany solą indyjską. Był niesłychanie kosztowny i używano go wyłącznie w celach leczniczych. Trzysta lat później Arabowie rozpoczęli uprawę własnej trzciny cukrowej i założyli cukrownię. Po odkryciu Ameryki przez Krzysztofa Kolumba, do Europy przybył pierwszy transport trzcinowego cukru z nowego kontynentu. W roku 1516. I tak zaczęło się słodkie szaleństwo, czyli raj dla łasuchów. Tutaj osobista dygresja dotycząca czasów współczesnych. Odwiedziłem niegdyś dwa kraje arabskie. Tunezję i Maroko. W Maroku byłem kilkakrotnie. Zawsze zdumiewało mnie niesamowite wręcz uwielbienie, przez arabskie rodziny, wszelakich słodkości. Z tarasu na czwartym piętrze mieszkania w centrum Rabatu, gdzie egzystowałem przez miesiąc, obserwowałem, jak wieczorem rozpoczyna się bieganina miejscowej dzieciarni między niezliczonymi malutkimi cukierenkami, a swoimi mieszkaniami. Te dzieciaki niosły ogromne, odkryte tace pełne przeróżnych ciasteczek. Oczywiście dla spragnionej smakołyków rodziny. Tutaj dodam, że wszystkie tamtejsze produkty są niebywale słodkie. Wprost ociekają miodem i cukrowanymi polewami. Na zakończenie motywu arabskiego informuję, że słowo cukier pochodzi od arabskiego sukkar.