Amfiteatr nad Jeziorem Spychowskim, jedna z najładniejszych budowli w całym powiecie, może wkrótce obrócić się w ruinę. Wszystko przez dach. Okazuje się, że droga, nowoczesna konstrukcja jest dziurawa jak sito. Właśnie trwają ekspertyzy mające ustalić winnego fuszerki.
SZUKANIE WINNEGO
Spychowski amfiteatr rozbudowano w ubiegłym roku za sumę prawie ćwierć miliona złotych. Była to trzecia pod względem wysokości nakładów inwestycja w całej gminie. Prace dobiegły końca jeszcze przed rozpoczęciem sezonu turystycznego. Dotychczas istniejąca, okrągła scena, została wyposażona w spore zaplecze, a całość zadaszono. I właśnie konstrukcja dachu okazała się największym mankamentem budowli. Wkrótce po oddaniu amfiteatru do ponownego użytkowania, wykonane z poliwęglanowych płyt zadaszenie zaczęło przeciekać. Dzisiaj w niektórych miejscach przezroczystego pokrycia widnieją brzydkie, czarne zacieki, gdzieniegdzie płyty zaczynają odstawać od stalowej konstrukcji.
- Trzeba by było jak najszybciej to poprawić, bo lejąca się z dachu woda powoduje, że deski sceny zaczynają pokrywać się grzybem - martwi się Jerzy Gąska, radny, członek Stowarzyszenia „Przyjazne Spychowo”. Postuluje, aby w związku z rychłym początkiem sezonu turystycznego władze gminy w jakikolwiek sposób zabezpieczyły dach przed przeciekaniem. Te jednak na razie koncentrują się na poszukiwaniu winnego wadliwej konstrukcji. W tym celu zleciły szereg ekspertyz budowlanych, które mają ustalić faktyczną przyczynę przeciekania.
- Dopóki nie otrzymamy jednoznacznej odpowiedzi, nie będziemy stosować żadnych rozwiązań tymczasowych, żeby nikt nie posądził nas o naruszenie konstrukcji - wyjaśnia wójt Janusz Pabich.
KOWAL ZROBIŁBY TO LEPIEJ
Projekt zadaszenia amfiteatru wykonała Pracownia Projektowa „Jastrzębski” z Olsztyna, z której wcześniej wyszły tak znane i charakterystyczne olsztyńskie budowle jak hala „Urania”, Kościół Chrystusa Odkupiciela Człowieka czy budynek TP S.A. przy ulicy Dworcowej. Szef Pracowni, Kazimierz Jastrzębski tłumaczy, że jego projekt nijak ma się do tego, co stanęło w Spychowie. Jako współautorów fuszerki wskazuje Urząd Gminy Świętajno, nadzorujący inwestycję i samego wykonawcę, czyli mrągowski „Ekomelbud”. Projektant tłumaczy, że montaż materiałów tak skomplikowanych jak wskazane w projekcie budowlanym płyty poliwęglanowe Lexan Thermoclear wymaga spełnienia przez wykonawcę dodatkowych warunków.
- Do montażu tego zadaszenia wykonawca powinien opracować szczegółowy projekt wykonawczy, wskazujący system uszczelek, łączenia elementów, ich nachylenia, itd. Było to wyraźnie zapisane w projekcie budowlanym. Firma wybrana przez wójta tego projektu nie wykonała, i zamonotowała płyty tak, jakby szkliła okna przy pomocy kitu - mówi Kazimierz Jastrzębski. Autor projektu osobiście oglądał dach amfiteatru w listopadzie ubiegłego roku. To, co zobaczył, urąga jego zdaniem wszelkim standardom sztuki budowlanej.
- Miejscowy kowal wykonałby to lepiej. Od czterdziestu lat zajmuję się projektowaniem, ale takiej fuszerki jak w Spychowie jeszcze nie widziałem - mówi olsztyński projektant. Dodaje, że kiedy dowiedział się o wadach konstrukcji, zgłosił gotowość wykonania ekspertyzy wyjaśniającej przyczyny usterek. Gmina z propozycji jednak nie skorzystała. Kazimierz Jastrzębski przypuszcza, że zamiast wskazanych w jego projekcie płyt, wykonawca mógł zastosować ich tańsze podróbki. Podkreśla, że do autorstwa zadaszenia w ogóle się nie poczuwa.
WYKONAWCA WINI PROJEKTANTA
Tadeusz Orzoł, dyrektor mrągowskiej firmy „Ekomelbud”, która budowała dach amfiteatru, stanowczo odpiera zarzuty stawiane przez Jastrzębskiego. Przyznaje, że przystępując do pracy nad zadaszeniem amfiteatru, jego ludzie nie dysponowali projektem wykonawczym montażu płyt poliwęglanowych, ale według niego, nie był on wcale potrzebny.
- Projekt budowlany powinien zawierać wszystkie szczegóły dotyczące montażu poszczególnych elementów. Pan Jastrzębski tego nie zrobił - tłumaczy dyrektor. Narzeka, że wskutek zaniedbań projektanta, jego firma musiała zlecać wykonanie dodatkowego projektu na wykonanie konstrukcji nośnej dachu. Początkowo zwróciła się z tym do Kazimierza Jastrzębskiego, ale, jak twierdzi dyrektor „Ekomelbudu”, ten zażyczył sobie tak wysokiego wynagrodzenia, że firma nie była w stanie przystać na jego warunki.
Również Urząd Gminy Świętajno zdaje się trzymać stronę wykonawcy. Według kierownika gminnego referatu technicznego Macieja Templina, w prawie budowlanym w ogóle nie występuje pojęcie projektu wykonawczego.
- Dokumentacją techniczną każdej budowy jest projekt budowlany, zawierający wszystkie szczegóły wykonywanych prac. Nie wiemy, dlaczego w tym wypadku projektant postąpił tak a nie inaczej - mówi Templin. Tłumaczy również, dlaczego gmina nie skorzystała z oferty Kazimierza Jastrzębskiego, kiedy ten zwrócił się do urzędu z propozycją ustalenia przyczyny przeciekania dachu.
- Woleliśmy zlecić to osobie trzeciej. Pan Jastrzębski chciał, żebyśmy jemu, bądź co bądź projektantowi obiektu, za tę dodatkową ekspertyzę płacili jeszcze spore pieniądze - mówi Maciej Templin. Zaprzecza też, jakoby wykonawca montował podróbki płyt Lexan Thermoclear i zapewnia, że gmina dysponuje wszystkimi atestami na materiały, z których wykonano dach.
Ustalenie winnego fuszerki pozwoli samorządowi ubiegać się o odszkodowanie. Wyniki badań będą znane dopiero za kilka tygodni. Tymczasem pierwsza większa impreza w amfiteatrze - obchody 60-lecia miejscowej OSP odbędzie się już 5 maja. Organizatorom pozostaje więc tylko trzymać kciuki za pogodę.
Wojciech Kułakowski