W minionym tygodniu policjanci, strażacy oraz ratownicy medyczni aż trzy razy byli wzywani do rzekomych prób samobójczych na terenie Szczytna.

Pierwsze takie zdarzenie miało miejsce w czwartek 4 listopada po godzinie 13.00 na trzecim piętrze budynku przy ul. Piłsudskiego. Pracownica opieki społecznej zgłosiła mundurowym, że jej 64-letni podopieczny grozi odebraniem sobie życia. Mężczyzna miał być agresywny i znajdował się pod wpływem alkoholu. Po dotarciu na miejsce ratownicy zastali go stojącego na taborecie na balkonie, z pętlą wokół szyi. Strażakom próbującym rozstawić na dole sprzęt zabronił tego robić, zapowiadając, że zaraz zrealizuje swój samobójczy zamiar. Na szczęście udało im się „zagadać” 64-latka, a w tym czasie do jego mieszkania weszli policjanci wraz z ratownikami medycznymi i unieszkodliwili desperata. Mężczyzna po wytrzeźwieniu został przetransportowany do szpitala w Olsztynie.

Drugie podobne zgłoszenie dotarło do służb ratunkowych dzień później, 5 listopada. Tym razem interwencja odbywała się w mieszkaniu na trzecim piętrze w bloku przy ul. Leyka. Przebywała tam 50-letnia kobieta i jej 49-letni konkubent. Między parą doszło do awantury, w wyniku której 50-latka wyrzuciła swojego partnera za drzwi, zamknęła się w środku i groziła, że odbierze sobie życie. Kiedy jednak na miejsce przybyły służby, otworzyła drzwi. Jak się okazało, zarówno ona, jak i jej konkubent, byli nietrzeźwi. Wobec pary policja wdrożyła procedurę Niebieskiej Karty.

Do kolejnej rzekomej próby samobójczej miało dojść w sobotę 6 listopada po godzinie 20.00 przy ul. Nauczycielskiej. Służy zaalarmowała 82-letnia kobieta, zaniepokojona tym, że jej 59-letni syn, będąc pod wpływem alkoholu, połknął tabletki i zapowiedział, że rozstanie się z życiem. Kiedy na miejsce przybyła policja, otworzył drzwi i wpuścił funkcjonariuszy do mieszkania. Po przebadaniu przez zespół ratownictwa medycznego trafił do szpitala.