Na najstarszym cmentarzu ewangelickim w Pasymiu rośnie istna dżungla. Do tego od lat niszczeje tu zabytkowa kaplica grobowa, której renowację nakazał samorządowi wojewódzki konserwator zabytków. Do tej pory nie została ona choćby prowizorycznie zabezpieczona przed osobami postronnymi i wandalami. Niewiele lepiej prezentuje się też park obok wieży ciśnień, choć tu przynajmniej skoszono trawę.

Dżungla na cmentarzu

OBRAZ NĘDZY I ROZPACZY

Tuż za zabudowaniami dawnego młyna w Pasymiu znajduje się stary cmentarz ewangelicki. Niektóre źródła historyczne podają, że został on założony jeszcze w końcu XVIII wieku. Spoczywa tu kilku burmistrzów miasta z XIX wieku. W centralnym miejscu dawnej nekropolii stoi klasycystyczna, zabytkowa kaplica grobowa rodziny Rutkowskich. Zarówno ona, jak i cały cmentarz, są w opłakanym stanie. Obecnie rośnie na nim istna dżungla. Chaszcze są tak wysokie, że uniemożliwiają spacer po nekropolii. Wiedzie przez nią tylko wąska ścieżka, a przejście i tak trzeba sobie jeszcze torować rękami. Roślinność niemal całkowicie zakrywa resztki kutych ogrodzeń grobowych, których zresztą niewiele ocalało. Sama kaplica przedstawia jeszcze gorszy widok. W jej wnętrzu zamiast podłogi zionie wielka dziura. Śladu po spoczywających tu zmarłych od dawna próżno szukać. W zagłębieniu widać tylko puszki i butelki po piwie oraz kawałki betonu i gruzu. Wnętrze wandale pomalowali sprayem, wszędzie dookoła widać pozostałości po obficie zakrapianych spotkaniach. Z dachu kaplicy także nie pozostało wiele – przepróchniałe deski oraz porwane, zwisające kawałki folii położonej widocznie już dość dawno dla prowizorycznego zabezpieczenia. Do niszczejącego obiektu dostęp ma każdy. To z kolei może grozić wypadkiem, z czego osoby spożywające w tym miejscu alkohol nie do końca zdają sobie sprawę.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.