Policyjny system e-posterunek okazał się niewypałem. Według Najwyższej Izby Kontroli, Komendant Główny Policji nie zabezpieczył zawartych w nim danych osobowych. Sprawę bada teraz prokuratura. W tworzenie niefortunnego systemu zaangażowani byli również pracownicy Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie. Realizowany przez nią projekt, mający być aplikacją do e-posterunku, pochłonął 4,6 mln złotych.
JAWNE DANE
System informatyczny e-posterunek miał usprawnić działanie policji poprzez m.in. odciążenie funkcjonariuszy od wypełniania wielu formularzy. Prace nad projektem trwały kilka lat. Tymczasem, jak ujawnia „Rzeczpospolita” w czasie jego testowania każdy mógł wejść do systemu i zdobyć dane o świadkach oraz przestępcach. Kulisy fatalnego wdrażania e-posterunku badała Najwyższa Izba Kontroli. Z jej raportu wynika, że dane osobowe były całkowicie niezabezpieczone przed osobami nieuprawnionymi od 2010 r. do kwietnia 2013 r. W efekcie kontroli, system zamiast ruszyć, został zamknięty. NIK o trwającej trzy lata sytuacji zawiadomiła prokuraturę. Zdaniem izby, Komendant Główny Policji, nie zabezpieczając danych, złamał prawo. Niedopatrzenie obciąża szefów policji: poprzedniego nadinsp. Andrzeja Matejuka i obecnego – nadinsp. Marka Działoszyńskiego.
WĄTPLIWA UŻYTECZNOŚĆ?
Tropy związane z przygotowywaniem systemu wiodą także do Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie.