Powróćmy już do naszych szczycieńskich spraw - do końcówki lat sześćdziesiątych. Mnie i moich kolegów w Szczytnie mało co wtedy obchodziło. Jednym uchem coś tam wpadało z nowości obwieszczanych przez media, drugim uchem wypadało! Balowaliśmy i imprezowaliśmy ile się dało!

Ech, te lata sześćdziesiąte...
Leszek Mierzejewski

Nietrudno się domyśleć, że w dzień przesiadywaliśmy w kawiarniach, a wieczorem na dancingach. W tamtym czasie było pięć liczących się lokali w naszym mieście: „Mocca” na ul. Polskiej – naprzeciw MDK-u, „Danusia” na rogu ul. 3 Maja i Odrodzenia, obecnie mieści się tam sklep spożywczy, trzeci o największym wzięciu - „Muszelka”. Był to samodzielny parterowy pawilon, usytuowany w miejscu, gdzie teraz postawiono nowe kamienice, naprzeciw głównego ronda. Mieszczą się w nich sklepy o udanej i wkomponowanej w otoczenie architekturze. Popatrzcie na historyczne już zdjęcie pracowników „Muszelki”.

Za ich plecami widnieje reklama restauracji „Zacisze”, bo „Muszelka” i „Zacisze” podlegały PSS „Społem”. Na zdjęciu, za reklamą widać uliczkę prowadzącą do jeziora. Za ulicą, po lewej usytuowane były szalety miejskie. Obecnie jest tam świetna restauracja „Mazuriana”.

Na wieczorne tańce wypuszczaliśmy się do restauracji „Leśna” lub do „Zacisza”, bo tylko tam w Szczytnie grała do tańca orkiestra.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.