Przypuszczam, że niewielu moich czytelników słyszało o Janie Adamskim. Polskim blogerze modowym, czyli kreatorze stylu ubierania się, którego komentarze na Facebooku i Instagramie śledzą tysiące fanów. Jego stylizacyjne propozycje obecnie podbijają świat. Pan Adamski zajmuje się wyłącznie modą męską.
Ma obecnie 63 lata, zatem to, co proponuje jest kompilacją starych, dobrych, tradycyjnych kanonów z jego autorskim, nowoczesnym „szaleństwem twórczym”. Mnie, jako zdecydowanego tradycjonalistę w dziedzinie mody męskiej, bardzo zaciekawiły pomysły Jana Adamskiego. Zapoznałem się z jego twórczością i przyznać muszę, że to, do czego namawia on w swoich stylizacjach, to bardzo ciekawe przejście od nienaruszalnych, historycznych niejako kanonów mody, do liberalnie pojmowanej nowoczesności.
Zanim skomentuję niektóre z pomysłów Jana Adamskiego, mam ochotę napisać o pewnej światowej imprezie związanej z męską modą, imprezie raczej w Polsce nieznanej. Nigdy nie widziałem w naszej telewizji jakiegokolwiek przekazu z targów PITTI IMMAGINE UOMO, jakie odbywają się dwa razy w roku, zimą i na wiosną, we Florencji, już od 46 lat. Inauguracja targów miała miejsce w roku 1972.
Są to targi, na których prezentują swoje wyroby największe światowe firmy produkujące odzież. Odzież męską. Wynalazki tych przedsiębiorstw komentują w mediach światowej sławy styliści, a pośród nich Polak Jan Adamski. Skądinąd owe targi są doroczną okazją do zjazdu, czy też spędu, celebrytów ze wszystkich kontynentów. Tych, dla których sposób ubierania się jest wartością nadrzędną. We Florencji istnieje historyczny obiekt Fortezza da Basso. Współcześnie przystosowany do organizacji wielkoformatowych imprez. To tam, wzdłuż murów fortecy, spotykają się codziennie, podczas trwania targów, setki młodych dandysów ze wszystkich stron świata tylko po to, aby pokazać jak pięknie są ubrani. Taka sobie celebrycka maniera młodych ludzi, którzy wprawdzie sami nic nie znaczą, ale uważają, że suknia zdobi człowieka, a co więcej nobilituje! Przepraszam za użycie brzydkiego sformułowania, ale kiedy oglądam niezliczone zdjęcia owych poprzebieranych ślicznotków, to jakoś nic mi innego nie przychodzi do głowy jak określenie „żenujące pedalstwo”.