Czas świąteczno-noworoczny ludziom kojarzy się przeważnie z uciechami i przyjemnościami. Niestety, nie można tego samego powiedzieć o zwierzętach, dla których ten okres bywa istną gehenną. Powód? Dające się słyszeć już od początku grudnia detonacje różnego rodzaju fajerwerków.
WYBUCHOWY KONIEC ROKU
Choć do sylwestra pozostało jeszcze dużo czasu, w mieście raz po raz można już usłyszeć wybuchy noworocznych petard. Najczęściej odpalają je dzieci i młodzież. W tym roku detonacje trwają już od początku grudnia. Parki, uliczne zaułki, blokowiska – to właśnie tam zwykle urzędują małoletni piromani. Wybuchy petard najdotkliwiej odczuwają zwierzęta. Im bliżej końca roku, tym więcej właścicieli obawia się o zdrowie swoich pupili. Najbardziej wybuchów boją się psy.
- Ich reakcje są bardzo różne. Często jest tak, że jak pies przebywa w domu i słyszy wybuch petardy, to się chowa pod meble albo ucieka do łazienki. Inne podczas spaceru potrafią się zerwać ze smyczy i błąkać po mieście – mówi lekarz weterynarii Jarosław Tołoczko. Potwierdzają to właściciele czworonogów.
- Kiedyś, mieszkając w bloku, miałam trzy psy i w sylwestra musiałam im dawać środki uspokajające. Moja wilczurzyca ze strachu wskakiwała do wanny – opowiada radna Ewa Czerw.
- Uspokajała się dopiero w ciemnym pomieszczeniu. Musiałam ją jednak długo tulić, głaskać i mówić do niej – dodaje. Z kolei pani Kasia, właścicielka Miśka wspomina, że poprzedniego sylwestra jej pupil spędził pod stołem.
- Bał się wyjść. Nie wiem, co będzie w tym roku. Najchętniej wyniosłabym się gdzieś ze Szczytna na ten czas – mówi kobieta. Obawy ma także właściciel półrocznej seterki irlandzkiej Soni, Wiesław Jabłonowski.
- Jeszcze nie wiem, jak moja Sonia zareaguje na petardy. Pies brata tak się przestraszył, że w tamtym roku wrócił do domu dopiero po trzech dniach – opowiada pan Wiesław. Czesław Polak spacerujący po parku z Fapikiem także ma przykre doświadczenia związane z sylwestrowymi kanonadami.
- Mój pies, kiedy tylko usłyszy wybuch, szuka miejsca, gdzie mógłby się schować.
KOSZMAR W SCHRONISKU
Ciężki los na przełomie roku mają również podopieczni szczycieńskiego schroniska „Cztery łapy”.
- Nasze psy, słysząc detonacje, po prostu głupieją. Są wtedy w stanie uciec jak najdalej – mówi Sylwia Warczak – Chojnacka, wolontariuszka pracująca w schronisku. Podaje też drastyczne przykłady reakcji zwierząt na wybuchy.
- Jedna z naszych suń ze stresu łysieje. Zdarzały się też wśród psów przypadki zawałów.
W sylwestra zwierzętom ze schroniska podaje się środki uspokajające. To nie załatwia do końca sprawy, bo przecież wystrzały słychać już teraz.
- To ogromny, niewyobrażalny stres dla czworonogów. Mają one bardzo wyczulony słuch, dlatego wybuch petardy pies odczuwa jak uderzenie bomby – porównuje Sylwia Warczak – Chojnacka. W okresie noworocznym do schroniska trafia wiele psów, które uciekają właścicielom pod wpływem strachu spowodowanego petardami. Raz zdarzyło się, że jeden z nich czekał na swojego pana kilka lat.
- Właściciel dopiero po takim czasie odnalazł go u nas – opowiada wolontariuszka. Przy okazji uczula posiadaczy czworonogów, by w okresie świąteczno-noworocznym zachowali szczególną ostrożność i byli czuli na reakcje swoich podopiecznych.
- Psy, które boją się wybuchów, powinniśmy wyprowadzać tylko na smyczy, a spacery ograniczyć do minimum – radzi. Apeluje też do mieszkańców okolic sąsiadujących ze schroniskiem, by w sylwestra nie odpalali petard w jego sąsiedztwie.
TABLETKI DLA PUPILA
Jak jeszcze możemy ulżyć naszym pupilom w tych trudnych dla nich dniach? Najlepiej już teraz udać się z bojącym się wybuchów psem do lekarza weterynarii.