Nie będę tu pisał o historii jednej z najbardziej znanych mazurskich wsi. Pozwolę sobie za to na przedstawienie swoich doświadczeń i przemyśleń z nią związanych.

Fenomen Małgi
Ślub w Małdze. Zdjęcie ze zbiorów M. Rawskiego

RAJ DETEKTORYSTÓW

Pierwszy raz o Małdze usłyszałem podczas studiów, ćwierć wieku temu. Już wówczas była to miejscowość w pewnych środowiskach bardzo znana. Osoba, która mi o niej opowiadała zajmowała się poszukiwaniami z wykrywaczem metalu. Przed 2000 rokiem było to zajęcie, o którym słyszało niewielu. Nie interesowały się nim też służby odpowiedzialne za ochronę zabytków, które po prostu uznawały, że detektoryści znajdują prawie wyłącznie współczesne, czyli nie pochodzące z pradziejów i średniowiecza, śmieci. Do dnia dzisiejszego wielu poszukiwaczy szuka w Małdze szczęścia, czyli głównie przedmiotów związanych z bitwą pod Tannenbergiem.

ŚLUB POD WIEŻĄ

Sam do Małgi trafiłem dosyć późno, bo przed 2014 rokiem. Po raz pierwszy zwiedzałem ją w towarzystwie osoby, która wie o niej najwięcej, czyli Sławomira Ambroziaka. Szybko stała się ona dla mnie jednym z najważniejszych miejsc w powiecie szczycieńskim i na Mazurach. W maju 2016 roku pod wieżą kościoła w Małdze wziąłem ślub. Udzielił mi go wójt gminy Jedwabno - Sławomir Ambroziak, który przemowę zaczął cytując fragment kazania wygłoszonego w trakcie poświęcenia tego kościoła. Gdy usłyszałem słowa kazania, to pomyślałem, że mu się coś pomyliło i myśli, że jest księdzem, ale szybko zrozumiałem o co chodzi.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.