W towarzystwie rodzica i ekipy pogotowia ratunkowego w piątek 24 stycznia opuszczał szkołę 13-letni gimnazjalista. Rozpoznanie - nadmierne spożycie alkoholu.

Flaszka przed lekcjami

Około godziny 10.00 dyrekcja Gimnazjum nr 1 wezwała pogotowie. Jeden z uczniów zasłabł na tyle poważnie, że potrzebna była pomoc.

- Zasypiał, był blady, nie zataczał się, ale wydawało nam się że omdlewa. Nic nie mówił - mówi dyrektor szkoły Ewa Żenczykowska-Sawicka. W opinii nauczycieli jest to cichy i spokojny chłopiec, szczupły, drobny. Dotychczas nie sprawiał problemów wychowawczych. - Nie mieliśmy więc podstaw do podejrzeń co do przyczyny zasłabnięcia.

Podejrzeń nabrali za to medycy. W ramach pierwszej pomocy zaordynowali wywołanie torsji u młodzieńca. Najpierw w sekretariacie szkoły, później w gabinecie pielęgniarki. W międzyczasie w szkole pojawiła się też, wezwana przez nauczycieli matka chłopca. W jej towarzystwie dziecko opuściło mury placówki.

W poniedziałek, w rozmowie z dyrekcją szkoły i wychowawcą 13-latek przyznał, że w drodze do szkoły skorzystał z "zaproszenia" kolegi, którego spotkał w parku. Na spółkę wypili czerwone wino.

- Tak drastyczny przypadek zdarzył się u nas po raz pierwszy - mówi dyrektor Sawicka. - Choć zasłabnięcia w ogóle nie należą do rzadkości. Dlatego, że dzieci przychodzą do szkoły głodne - dodaje.

O zdarzeniu powiadomiono policję. Ta sprawdza skąd dzieciaki dorwały alkohol. Konsekwencje w stosunku do młodzieńca wyciągnie też szkoła obniżając ocenę ze sprawowania.

Czy to wystarczy? Problem alkoholu i narkotyków wśród dzieci i młodzieży staje się coraz powszechniejszy.

- To już dawno nie jest sprawa prywatna rodzica czy konkretnego dziecka. To już problem społeczny - mówi dyrektorka gimnazjum, szkoły, w której murach, w 23 oddziałach uczy się 647 uczniów w wieku od 13 do 16 lat. - To najtrudniejsze lata pod względem wychowawczym. A do pomocy mamy tylko jednego pedagoga. Twórcy reformy oświaty wzięli pod uwagę różne aspekty, zapomnieli jednak o psychologii rozwojowej młodego człowieka.

Nauczyciele ostrzegają rodziców, rodzice oczekują od szkoły, że wyręczy ich w obowiązkach i wychowa im pociechy, a te (nie wszystkie oczywiście) robią "w konia" i jednych, i drugich. Witają się o 8 rano, flaszeczką czerwonego wina...

Halina Bielawska

2003.01.29