Reklama

BANER WSPÓLNY 110325

 

Franz Fiszer

Przed tygodniem przypomniałem legendarną postać okresu międzywojennego Franciszka (Franza) Fiszera, ale zabrakło już miejsca na stronie „Kurka”, aby bliżej przedstawić tę niezwykłą osobowość. Tadeusz Boy-Żeleński powiedział o nim: „osobliwe dzieło sztuki, które sam skomponował ze swojej osoby”.

Franz Fiszer (1860 – 1937), z wykształcenia filozof, przy tym erudyta i oryginał zasłynął jako autor tysięcy bon motów i anegdot, choć nigdy nie napisał żadnej książki. Za to o nim powstało ich kilka. On sam tak interpretował swoją niechęć do słowa pisanego: Nigdy nie poniżyłbym się do tego, by brudzić atramentem piękną, białą kartkę papieru.

Jego naturalnym środowiskiem były literackie kawiarnie, w których błyszczał dowcipem i aktualnym komentarzem w otoczeniu artystycznej bohemy lat międzywojennych, choć od owych młodych twórców starszy był o dwa pokolenia. Z tych kawiarni wspomnijmy „Ziemiańską” przy ulicy Mazowieckiej 12, nazywanej małą, w odróżnieniu od dużo większej, ale mniej znaczącej towarzysko „Ziemiańskiej” przy ulicy Kredytowej (300- 400 metrów dalej). Legendę „Małej Ziemiańskiej” stanowili skamandryci - grupa poetów z Tuwimem, Słonimskim i Lechoniem na czele. Mieli tam swój stały stolik. Zaproszenie do niego oznaczało nobilitację. Być może nawet start do sukcesu. Franz Fiszer na stałe brylował przy owym stoliku, a jego komentarze i zaimprowizowane opowiastki młodzi artyści skrzętnie notowali. Stąd tyle zapamiętanych anegdot o słynnym Franzu. Przypomnijmy niektóre z nich.

Ja osobiście uwielbiam zmyśloną przez Fiszera opowieść o zaproszeniu polskich ziemian na przyjęcie do carskiego namiestnika. To jest - przyjęcie takie odbyło się naprawdę, ale jego zakończenie słynny Franz oczywiście zmyślił. Opowiadał to tak:

Przedstawiciel cara przyjął nasze obywatelstwo okoliczne wspaniale i łaskawie, wznosząc nasze zdrowie. Ale potem, gdyśmy gromadnie wychodzili z przyjęcia w pałacu, wypuścił na nas sotnię kozaków, która nas solidnie wypłazowała. - A to dlaczego, panie Franz? – spytał ktoś ze słuchających.

Żeby nam się w głowach nie poprzewracało - pointował Fiszer.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.