Fryderyka Elkana

Niedawno dowiedziałem się od jednego z przyjaciół mieszkających w Szwecji, że zmarła Fryderyka Elkana. Freda, niegdyś polska gwiazda piosenki, czterdzieści cztery lata temu zamieszkała w Szwecji. Zrezygnowała z dalszego śpiewania i zajęła się czymś innym. Zapewne niewiele osób jeszcze ją pamięta, a także jej przeboje. Ponieważ kilkakrotnie los zetknął mnie z Fredą, a w roku 2002, kiedy po raz jedyny odwiedziła Polskę, spotkaliśmy się w Warszawie, chcę dzisiaj przypomnieć tę naprawdę wielką niegdyś gwiazdę.

Na początek pierwsza zabawna zbieżność z moją osobą. Ja urodziłem się 4 grudnia, a Fryderyka także, tyle że trzy lata przede mną. Druga to taka, że Freda zadebiutowała jako piosenkarka w kabarecie studenckiego klubu „Stodoła”. Ja także zaczynałem życie estradowe tamże, tyle że Elkany debiut miał miejsce w roku 1961 (byłem jeszcze licealistą), a mój w roku 1969, czyli wtedy, kiedy Freda już wyemigrowała do Szwecji.

Zatem najpierw kilka słów o jej karierze.

Tuż po stodolnym debiucie wysłano Elkanę na Festiwal Kabaretów Studenckich, do Częstochowy. I tam, niejako z marszu, zdobyła główną nagrodę. Wkrótce potem występowała w Opolu i w Sopocie. W latach 1963 i 1964 zdobyła w Opolu wyróżnienia. W `64 za wykonanie piosenki „Znad białych wydm”. Po tych sukcesach zaproponowano jej występy we Francji, gdzie śpiewała w słynnej paryskiej Olimpii. Nagrała także płytę w języku francuskim. W drodze powrotnej do Polski odbyła znaczące, jak na owe czasy, tournée po krajach Europy. Po powrocie do Warszawy zajęła się tradycyjnym jazzem. Została wokalistką w zespole słynnego Janusza Zabieglińskiego. Później śpiewała z takimi gwiazdami jazzu jak Namysłowski, Nahorny i Kurylewicz, z którym królowała na Jazz Jambore `66. Doskonale pamiętam brawurowe wykonanie piosenki „Beir mir bist du schon” (Ty masz w sobie coś) Elkany w duecie z Urszulą Dudziak.

Poza śpiewaniem Fryderyka Elana próbowała aktorstwa. Zagrała kilka niewielkich ról filmowych. Dwu, czy trzykrotnie wystąpiła w teatrze telewizji.

Po raz pierwszy miałem okazję rozmawiać z piosenkarką w roku 1968. W Studenckim Teatrze Satyryków w Warszawie wystawiono rewelacyjną sztukę Stanisława Tyma „Kochany Panie Ionesco”. Były to zmontowane w całość niezliczone skecze ukazujące absurdy PRL-u. Cała młodzież Warszawy chodziła na ten spektakl.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.