Galeria pod mostkiem

W poprzednim numerze pisaliśmy o plenerze rzeźbiarskim, który miał miejsce w ruinach zamkowych. Czterech mistrzów dłuta pracowało nad dziełami mającymi przedstawiać cztery żywioły - powietrza (wiatru), ziemi, wody i ognia. Teraz rzeźby są już gotowe i ratusz wybrał dla nich miejsce w pobliżu mostka na Małej Bieli, zaraz za parkingiem przy miejskiej targowicy - fot. 1. Na zdjęciu widać gospodarza pleneru Michała Grzymysławskiego zadumanego nad tą nową galerią pod chmurką. Nurtował go odbiór tych nietypowych dzieł przez mieszkańców Szczytna, ale z usłyszanych opinii wyłania się obraz raczej pozytywny.

Choć rzeźby nie są figuralne, na ogół się podobają. Znaleźli się jednak i tacy, którzy mają do nich całkowicie obojętny stosunek. W pobliżu, korzystając z zielonej, miękkiej trawki i nieco twardszej ławki, pogrążyli się w błogim śnie, mając wszystko dookoła we wiadomej części ciała - fot. 2. Gdy już się zbudzili, zapewniali, że to nie tak, że są wrażliwi m. in. także i na piękno, etc., tylko ten niemiłosierny upał zwalił ich tak z nóg. Choć istotnie, żar lał się z nieba ogromny, sądzimy, że ów sen był nie tyle z powodu upału, ile głównie wskutek „spożycia”, co w dni gorące jest bardzo niewłaściwe.

RADY NA UPAŁY

Już do końca lipca ma być tak, że słupek rtęci w termometrach będzie oscylował około 30oC.

Co czynić, gdy tak gorąco - nie bardzo wiadomo. Tak w Szczytnie, jak i w całym kraju upały były dotąd zjawiskiem dość rzadkim, no i dlatego nie mamy wypracowanych skutecznych metod, jak w tropikalnych krajach, ani też odpowiednich urządzeń przynoszących ochłodę.

W telewizji radzą, żeby nie wychodzić z domów, ale co to może dać, kiedy niewiele osób ma w mieszkaniu klimatyzację. Lepiej już popędzić na miejską plażę. Mało kto ma ochotę leżeć tam bezpośrednio pod palącym słońcem, dlatego część plażowiczów rozłożyła swoje kocyki w cieniu podwójnej, rozłożystej wierzby rosnącej na plaży, a reszta schowała się pod słonecznymi parasolami, wręcz niezbędnym atrybutem w takie upalne dni – fot. 3. Tych, co sądzą, że woda jest zimna i boją się kąpieli, poinformujmy, że w minioną sobotę osiągnęła ona niespotykaną jak na nasze warunki temperaturę: 26 – 27oC!

PS.

Jak już pisaliśmy w „Kurku”, miejskiej plaży strzegą non stop ratownicy, od godziny 10.00 do 18.00. Wspomnieliśmy też („KM” nr 26), że władze miasta obiecywały postawienie ratowniczego gniazda z prawdziwego zdarzenia. Kiedy jednak zjawiliśmy się nad jeziorem w ubiegłym tygodniu, zamiast postępów w ratowniczej sprawie zauważyliśmy regres. Obecnie kąpielisko jest strzeżone tylko w godz. 10.00 – 13.00 i po przerwie chyba obiadowej, jeszcze od 15.00 do 18.00 – fot. 4.

Poza tym nigdzie nie widać obiecywanego ratowniczego punktu obserwacyjnego. Tymczasem na plaży robi się coraz ludniej. Kąpielowicze rozkładają kocyki z powodu braku miejsca także na trawie pod ruinami, zatem zamiast ograniczania godzin strzeżenia plaży powinno być raczej na odwrót. Jak dowiadujemy się z nieoficjalnych źródeł, jeden z ratowników złamał nogę, no i stąd wynikły kłopoty kadrowe.

GOTOWANE OWOCE I WARZYWA

Jak się już jest na plaży i chce się na niej pobyć dłużej, dobrze mieć z sobą jakieś napoje oraz wiktuały. Tyle że uprzednio trzeba je jednak gdzieś kupić. Tymczasem w naszych sklepach także jest gorąco, mało który ma klimatyzację, choć wiejski na Kamionku i owszem. Najgorsza jeśli chodzi o handel sytuacja panuje na miejskiej targowicy. Tam stoiska na ławach, czy straganach narażone są na bezpośrednie działanie słońca.

Niby mają one zadaszenia, ale te jednak nie dają całkowitego cienia - fot. 5. Owoce czy warzywa narażone na działanie promieni słonecznych są przez nie mocno podgrzewane. Jak mówią niezadowoleni klienci wręcz ugotowane, a takich przecież nie kupią. Jest w tym nieco przesady, ale niektóre produkty, gdy się weźmie je w ręce są faktycznie ciepłe, nieomal gorące, więc nikt na nie nie wyda grosza. Co gorsza kupcy nie mogą nic temu zaradzić. Mówią „Kurkowi”, że na starym placu targowym nie ma nigdzie najmniejszego nawet kraniku, z którego można by zaczerpnąć wody, czy to dla własnej ochłody, czy choćby tylko spryskania oferowanych produktów. Kupcy przynoszą zatem wodę mineralną z pobliskich sklepów i jej używają do gaszenia pragnienia w te piekielne upały, a jak trochę zostanie to chlupną na owoce lub warzywa, ale bez większego skutku.

CHŁODNO I PRZYJEMNIE

Tamże, na starej targowicy znajdują się jednak stoiska, na których oferowane owoce są chłodne, a nawet zimne i kupcy nie słabną z powodu wysokiej temperatury. Usytuowane są one w szeregu, zaraz przy bramie wejściowej po prawej jej stronie - fot. 6.

Cała tajemnica tych straganów polega na tym, że przylegają one do murowanych lokali, stanowiących latem bezpośrednie zaplecze, czyli magazyn, a zimą właściwy punkt sprzedaży.

- W tych murowanych obiektach jest wszystko co trzeba – zimna woda, wc, no i przede wszystkim klimatyzacja - mówi Bożena Tymińska, która wraz z mężem Rafałem prowadzi tu swój mały biznes. Wszystko to urządzili za własne pieniądze, ale dzięki temu we wnętrzu mają 23oC, a temperatura, jak zapewnia pani Bożena, jeszcze się obniży, bo klimatyzatora tak szybko nie wyłączy – fot 7. Do pani Bożeny przychodzą liczni klienci z targowiska, aby umyć ręce, bo jak wcześniej wspomnieliśmy, na starym placu nigdzie nie ma kranu.

PS.

Na nowej części targowiska w blaszanych halach prowadzona jest sprzedaż ryb, zaś w murowanych mięsa. Te pomieszczenia nie mają, niestety, klimatyzacji. Kupcy radzą sobie w ten sposób, że pootwierali wszelkie możliwe drzwi i okna, zaś półotwarte lodówki włączyli na maksa, co nieco schładza pomieszczenia.

"KRĘCIOŁY" POD GRUNWALDEM

W tym roku mamy okrągłą 600. rocznicę wielkiej bitwy polsko-krzyżackiej. Uczczenia takiej okoliczności nie mogła przepuścić nasza drużyna rowerowa „Kręcioły” i dlatego w miniony czwartek, 15 lipca, jej członkowie udali się na rowerach do Grunwaldu, by tam fetować wiktorię.

Nie pojechali z pustymi rękami, a z nagim mieczem. Cóż, tylko jednym, ale za to wykonanym własnym sumptem - fot. 8. Zapytani przez „Kurka”, po której stronie staną z tym orężem do walki odpowiedzieli, że oczywiście po zwycięskiej, czyli polskiej.