Obiektywnie rzecz biorąc, piłkarze i działacze GKS Dźwierzuty zakończonej przed dwoma miesiącami rundy jesiennej nie powinni zaliczyć do zbyt udanych. Zespół zajmuje dość odległe, 8. miejsce w gronie 12 zespołów. Mimo to w Dźwierzutach piłkarski światek jest zadowolony.
- Nie liczyliśmy na żadne konkretne miejsce - mówi sekretarz GKS-u Henryk Biruk. - Nosiliśmy się nawet z zamiarem wycofania zespołu z rozgrywek.
Złożyło się na to kilka przyczyn. Przede wszystkim drużynę z Dźwierzut WM ZPN przesunął do grupy tzw. suwalskiej. Konsekwencją tego były dalsze niż dotychczas wyjazdy. Zamiast kilkudziesięciu kilometrów, zespół musiał jeździć do odległych Bań Mazurskich, Węgorzewa czy Prostek. Nie są to może oszałamiające odległości, ale pamiętać należy, że gracze "A" klasy nie są zawodowcami, tylko ludźmi zarabiającymi na życie poza boiskiem. Stukilometrowe wyjazdy w niedziele odbywają się kosztem odpoczynku i życia rodzinnego. Z tego powodu część piłkarzy chciała zrezygnować z kopania w bieżących rozgrywkach, kilku graczy zapowiedziało przejście do innych klubów. Wszystko to znalazło swoje odbicie w osiąganych wynikach, zwłaszcza na początku rundy jesiennej. Kłopoty organizacyjne spowodowały, że zdarzały się mecze, na które zespół jeździł z bardzo krótką ławką rezerwowych lub po prostu "gołą" jedenastką. Jedyny przedstawiciel naszego powiatu w rozgrywkach klasy "A" dwukrotnie okupował jesienią mało zaszczytne, ostatnie miejsce w tabeli. Było to po 2. i po 5 kolejce. Warto jednak zauważyć, że mimo odległych lokat drużyna uniknęła pogromów. Nawet przegrane mecze kończyły się honorowymi rozstrzygnięciami. Wystarczy zresztą przyjrzeć się bilansowi bramkowemu (19:21), który nie przedstawia się wcale tragicznie. Kibice lubiący analizować ligowe tabele dostrzegli np., że u jednej z drużyn mającej tylko 3 punkty mniej od GKS-u (dźwierzucczanie uciułali ich 11) różnica między bramkami straconymi a zdobytymi wynosi aż 24.
Podopieczni Antoniego Niewiarowskiego, byłego gracza POGONI Szczecin, a obecnie mieszkańca podbiskupieckich Mojtyn, tylko dwukrotnie wykorzystali atut własnego boiska.
W meczach rozegranych u siebie GKS uzyskał wyniki:
DARZ BÓR Piecki 1:2, ORZEŁ Stare Juchy 2:0, POJEZIERZE Prostki 4:5, MAZUR Wydminy 2:0, POGOŃ Ryn 3:3, START Kozłowo 0:2.
Dorobek spotkań wyjazdowych to zaledwie cztery punkty. Oto rezultaty meczów rozegranych na boiskach rywali:
SALĘT Boże 1:2 POGOŃ Banie Mazurskie 1:2, MRĄGOWIA II/VICTORIA Baranowo 2:1, VĘGORIA Węgorzewo 1:2, MLKS Orzysz 2:2.
Henryk Biruk twierdzi, że wszystkie mecze były do wygrania. Przeważnie jednak czegoś brakowało. A może kogoś? W zespole nie było niewątpliwie snajpera z prawdziwego zdarzenia, który strzelałby gole jak na zawołanie. Z pięciu zdobytych bramek mogą być jednak zadowoleni zarówno Dariusz Zawitowski, jak i Artur Rutkowski. Ich wspólny dorobek to ponad połowa strzelonych przez GKS goli. Na listę strzelców wpisywali się także: Janusz Kempa (3), Łukasz Szymański (2), Sebastian Orłowski, Grzegorz Wiśniewski i Andrzej Woźniak (po 1). Jeden gol to także efekt wspaniałomyślności rywala - padł ze strzału samobójczego.
- Może będę nieskromny, ale uważam, że tę drużynę stać na okręgówkę. Strata w tym roku jest oczywiście zbyt duża. Zespół, po początkowych kłopotach, się skonsolidował. Obecnie, podzielony na mniejsze grupki, uczestniczy w Dźwierzutach w rozgrywkach "halówki". Myślę, że wiosną możemy być w pierwszej czwórce - mówi Henryk Biruk.
Klubowy sekretarz walkę o klasę okręgową zapowiada w przyszłych rozgrywkach.
Jesienną kadrę zespołu tworzyli: Ptaszek, Bałdyga, Zawitowski, Dutkowski, Sałkowski, Krawczyk, Abramowicz, Ciebień, Balcerzak, Biedka, Woźniak, Ł. Szymański, Hintz, Kempa, Wiśniewski, Suliński, Sztymelski, Orłowski, Rapińczuk, Czarnocki, Matras, R. Szymański, Rutkowski, C. Zaborowski, Olszynka, Wieczorek.
(gp)
2005.01.05