Literacką znajomość z utalentowaną poetką, autorką utworów dla dzieci, nowelistką zawarłam w 1960 r. z racji zamieszkania przy ulicy Marii Konopnickiej w Szczytnie.
Maria z Wasiłowskich Konopnicka urodziła się 23 maja 1842 r. w Suwałkach, a zmarła 8 października 1910 r. w Lwowie. Dzieciństwo i młodość spędziła w Kaliszu. W latach 1855-1856 uczyła się na pensji sióstr sakramentek w Warszawie. W 1862 r. poślubiła ziemianina Jarosława Konopnickiego i osiedliła się w majątku męża w Bronowie pod Łęczycą. Pod koniec 1863 r. wyjechała z mężem, któremu groziło aresztowanie, do Drezna, skąd powróciła w 1864 r. W latach 1872-1877 mieszkała w wydzierżawionym przez Jarosława Konopnickiego Gusinie, umiejętnie godząc wychowanie sześciorga dzieci z pracą samokształceniową i literacką, którą zaczęła uprawiać w 1870 r. Wtedy to w piśmie „Kaliszanin" opublikowała swój pierwszy wiersz „W zimowy poranek". W 1877 r. osiedliła się wraz z dziećmi w Warszawie, gdzie mieszkała do 1890 r., zarabiając na życie publikacjami i pracą nauczycielską. W latach 1884-1884 redagowała tygodnik dla kobiet „Świt". Wiele podróżowała. Przebywała we Włoszech, Austrii i Czechach, we Francji, Niemczech i Szwajcarii, skąd nadsyłała swe utwory i liczne korespondencje do wielu pism krajowych. Do kraju powróciła w 1902 r., kiedy to dla uczczenia 25-lecia pracy twórczej ofiarowano jej w darze narodowy dworek w Żarnowcu koło Krosna, gdzie w ostatnich latach swojego życia zamieszkała.
Maria Konopnicka pozostawiła po sobie wiele utworów. Nie sposób wymienić całego jej dorobku, ale należę do pokolenia, które jej twórczość kształtowała. W moim życiu pojawiła się rymowanką: „Patataj, patataj, pojedziemy w cudny kraj", w rytm której biorący mnie na kolana rodzice rytmicznie ze mną podrygiwali. Następnie za jej sprawą zostałam kukułeczką, „która kuka i gniazdka sobie szuka". Wreszcie, gdy po raz pierwszy zobaczyłam słonko, to ono się do mnie uśmiechnęło i wyznało, co widziało. A gdy zima nastała, to Konopnicka mnie zapewniała i głosem rodziców wołała: „Hu! Hu! Ha! Nasza zima zła!", by natychmiast uspokoić, że my się zimy nie boimy i bałwana ulepimy. To Maria Konopnicka przemieniła mnie i moich kolegów w „Janka wędrowniczka", bo dzięki tej bajce wiedziałam „co zrobię – podróżować będę sobie". Wreszcie ukazała mi bajkę „O Krasnoludkach i o sierotce Marysi" i autentycznie za sprawą tej rymowanki gęsiarką zostałam i siedem gąsek pod lasem pasałam, tam gęsie pióro do ręki chwyciłam i w Koszałka-Opałka przemieniłam. Bowiem Koszałek-Opałek często przy moim łóżeczku siadał i o królu Błystku opowiadał; rozprawiał o Kryształowej Grocie, o ukrytym przez krasnoludków złocie; o doli Marysi sierotki, co pasała gąseczki i śpiewała piosneczki. On – jak wyznaje Maria Konopnicka na końcu bajki o Krasnoludkach: „i mnie raz, podczas bezsennej nocy zimowej, opowiedział tę historię, którą tu spisałam". W szkole podstawowej szłam z Marią Konopnicką „Na jagody" , dowiedziałam się też „Jak to ze lnem było". Widziałam jak snuje się „Dym", ubolewałam nad losem rodziny z „Naszej szkapy". Zachwycałam się i wzruszałam twórczością Marii Konopnickiej, a gdy matką zostałam jej wiersze i bajki synkowi czytałam. Kunszt twórczy Marii Konopnickiej przemawia do mnie i dziś. Bowiem pisarka ukazywała miłości do ziemi ojczystej, do pól, łąk i lasów. Miała serce czułe na każdą niedolę i wielką wrażliwość na piękno przyrody, a jej olbrzymi talent potrafił wypowiedzieć te uczucia i myśli w niezwykle bogatej zawierającej unikatowy artyzm twórczości. Właśnie wypożyczyłam z Miejskiej Biblioteki Publicznej w Szczytnie wszystkie zgromadzone tam dzieła poetki, z którą jak wspominałam na wstępie zawarłam znajomość wiele lat temu. Jej wierszyków i bajeczek słuchałam i jej nazwisko jako swój adres zamieszkania podawałam. W 2012 r. Żarnowiec odwiedziłam i stojącemu w parku popiersiu Marii Konopnickiej pokłoniłam. Dzięki tej niezapomnianej wizycie w Dworku Konopnickiej w Żarnowcu wiem „co słonko widziało" i czytelnikom „Kurka Mazurskiego" opowiedziało. Trudne, ale piękne życie Maria Konopnicka miała, a jej twórczość niejedno pokolenie wychowała.
Grażyna Saj-Klocek