Reklama

BANER WSPÓLNY 110325

Opisując w poprzednim felietonie zabawną sytuację związaną ze „sroką złodziejką", która skradła list nie miałam pojęcia, że sprowokuję dalszy ciąg zdarzeń.

Godzinami z książkami - Dziewczyny do wynajęcia
Piękna pogoda i filiżanka kawy sprawiły, że siadając na huśtawce przeniosłam się w magiczną przestrzeń stworzoną przez autorkę

Nie niosły one jednak znamion żartu. Otóż prawdziwy złodziej, wyważając okno mojego działkowego domku, wszedł do jego wnętrza. Czego szukał? W efekcie okazało się, że szukał jedynie schronienia. Rozgościł się, moszcząc sobie posłanie i zostawiając pamiątki w postaci papierosowych petów i trzech butelek po piwie. Zachowanie wandala strasznie mnie zdenerwowało i sprawiło, że utraciłam poczucie bezpieczeństwa w oazie zieleni. Chwilę grozy przeżyłam robiąc remanent wśród działkowych książek, ponieważ jednej z nich, którą aktualnie czytałam nie mogłam znaleźć. Nawet pomyślałam, że to wandal intelektualista na pamiątkę zabrał moją lekturę. Gdy emocje opadły, natychmiast z ulgą odkryłam, że książka autorstwa Ireny Matuszkiewicz „Dziewczyny do wynajęcia" stoi na półce.

By opanować emocje związane z niemiłym incydentem wzięłam do ręki wspomnianą lekturę i z lubością zatraciłam w czytaniu. Piękna pogoda i filiżanka kawy sprawiły, że siadając na huśtawce przeniosłam się w magiczną przestrzeń stworzoną przez autorkę. Wspomniana książka stanowi serię „Literatury na obcasach" i wabi wpisem, że w jej skład wchodzą najlepsze tytuły polskich autorek. Zaprasza również do świata kobiecej literatury, pełnego ciepła, humoru i wzruszeń. Za każdym razem oddając się lekturze utożsamiam się z bohaterami. Tym razem realizowałam plan Zuzanny chcącej zostać dziennikarką. Młoda bohaterka postanowienia wypisała w punktach i pierwszy z nich brzmiał: Wkręcić się do redakcji". Rozbawiła mnie, bowiem „do gabinetu naczelnego weszła książkowo, a więc tak, że autorzy wszystkich poradników powinni się poczuć usatysfakcjonowani. Jej krok był lekki i pewny, sylwetka wyprostowana, głowa leciutko uniesiona do góry, twarz pogodnie uśmiechnięta. Niestety, redaktor tego nie zauważył, ponieważ nie podniósł głowy znad biurka. Tu dodam, że zachowanie typowe dla redaktorów naczelnych, bowiem gdy ja wchodzę do redakcji „Kurka Mazurskiego", mój naczelny także zajęty pracą nie podnosi głowy znad biurka. Oczywiście jest to żarcik.

Wracając jednak do wspomnianej lektury cytuję kolejną ciekawostkę: W lokalnej prasie pojawiało się ogłoszenie: WYNAJMĘ DZIEWCZYNY DO PRACY W LOKALU GASTRONOMICZNYM. WARUNKI PRACY I PŁACY DOBRE. NABÓR W DNIU... Moja bohaterka postanowiła „wynająć" się jako kelnerka, by zebrać materiał na ciekawy artykuł. Bowiem właściciel lokalu gastronomicznego nie zatrudniał dziewczyn, tylko je wynajmował. Zaciekawiła mnie historia opisana przez Irenę Matuszkiewicz, więc zajrzałam do jej życiorysu. Dowiedziałam się, że urodzona w 1949 r. pisarka jest autorką kryminałów, thrillerów, reportaży, romansów, reportaży. Mieszka we Włocławku, ukończyła filologię polską w Toruniu, a zanim została pisarką pracowała jako dziennikarka w tygodniku „Kujawy". Zadebiutowała w 2002 roku powieścią „Agencja Złamanych Serc". Zaintrygował mnie wiek pisarki i fakt, że zupełnie nie znałam jej twórczości. Dlatego też gdy weszłam ponownie do uporządkowanego już przez mojego męża domku, to dokładnie przyjrzałam się wszystkim równiutko poukładanym książkom. Z radością stwierdziłam, że czeka na mnie lektura wielu książek z serii „Literatura na obcasach", bowiem wydawca stworzył całą ich plejadę. Przezornie  do plecaka spakowałam „Dziewczyny do wynajęcia" i wandalowi oświadczam, że już nie ma nic do wzięcia. Na pewno nie będzie na niego czekało „Szczęście za progiem" autorstwa Manueli Kalickiej, bo wszystkie książki z serii „Literatura na obcasach" zabrałam do domu. Ach, muszę też następnym razem zanieść do sklepu te trzy butelki po wypitym przez wandala piwie i odzyskać kaucję, cóż... niezłą rekompensatę mi zostawił za straty i stres.

Grażyna Saj-Klocek