Książka, którą tym razem będę promować, jest mi szczególnie bliska.
Powstała dzięki temu, że moja synowa Irmina postanowiła spełnić moje marzenia. Otóż gdy byłam nastolatką marzyłam, że zostanę dziennikarką i na takie studia zdawałam. Niestety nie dostałam się i rok 1979 był dla mnie rokiem wielkiego rozgoryczenia. Wówczas nie umiałam zdefiniować stanu jaki mnie ogarnął. Teraz wiem, że była to jakże popularna dziś depresja. Na szczęście umiałam sobie z tym dziwnym stanem poradzić, ponieważ wszystkie swoje rozterki i sekrety powierzałam zeszytowi przemienionemu w pamiętnik. Wpadłam też na genialny pomysł stworzenia papierowych bohaterów. Dziś byśmy ich nazwali wirtualnymi, ale w domu był tylko stacjonarny telefon, a w komórce przechowywaliśmy węgiel. Każdego dnia zasiadałam z tymi zeszytami i długopisem w dowolnym miejscu i zapisywałam kolejne strony. Takim sposobem sama sobie dawałam wsparcie psychiczne, a stworzeni bohaterowie stali się moimi przyjaciółmi. Dzięki temu pomysłowi pokonałam kryzys, a pisanie stało się wówczas sensem i ciekawym pomysłem na przetrwanie trudnych chwil.
Rękopis leżał sobie wraz z pamiętnikami na dnie szuflady kilka lat. Czasem tęsknie tuliłam zeszyty i marzyłam, by stworzyć powieść. Gdy zaczęłam pracować i kupiłam walizkową maszynę do pisania, z rękopisu stworzyłam maszynopis. Ten maszynopis po latach na komputerze przepisał mój syn Mariusz. Lata mijały i jako osoba sentymentalna nadal marzyłam o powieści, tuląc do serca rękopis, maszynopis i wydruk komputerowy. Tymczasem jak z bicza strzelił, minęło nie wiadomo kiedy, czterdzieści lat. O tych marzeniach dowiedziała się moja synowa Irmina i po prostu wzięła sprawy w swoje ręce. Mój pierwotny tekst oszlifowała, dopisała część współczesną i takim sposobem w 2021 roku dokładnie 30 kwietnia wydawnictwo Borgis przysłało tekst po pierwszej korekcie. Nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z taką pracą, ale z zadowoleniem stwierdzam, że przygotowując „Jezioro wspomnień” do druku współpracująca z nami pani redaktor Marta Stusek niewiele miała uwag. Nie ukrywam, że z drżeniem serca czekałam na efekt końcowy, moja synowa też była pełna emocji. Jednak jak to w życiu bywa, zmiany kadrowe w redakcji przerwały prace nad książką. Dopiero na początku sierpnia współpracę z nami podjęła pani redaktor Agnieszka Wójtowicz-Zając i wówczas wszystko ruszyło z kopyta. Dokładnie 28 października 2021 r. gotowe książki trafiły do nas. Spełnione marzenie miało zapach farby drukarskiej i smak soli, ponieważ ja z radości książki całowałam, a Irmina się rozpłakała. „Jezioro wspomnień” prezentowało się imponująco, ale redakcja zasugerowała, że z promocją książki proponuje poczekać do 10 stycznia 2022 r. Podjęłam decyzję, że skoro na spełnienie pisarskich marzeń czekałam czterdzieści lat, to spokojnie poczekam kilkanaście kolejnych dni. Jednak nieoficjalne spotkanie autorskie odbyło się w gronie moich przyjaciół 24 listopada 2021 r. Uczestnicy zjawili się z pięknymi bukietami kwiatów i z radością poddali zabawie głośnego czytania wybranych fragmentów. Wprawdzie promocja nieoficjalna i kameralna, ale wyjątkowa i satysfakcjonująca.
Oczywiście z egzemplarzem „Jeziora wspomnień” pobiegłam do redakcji „Kurka Mazurskiego”, a to zaowocowało pięknym tekstem autorstwa pani Ewy Kułakowskiej pt. „Jak teściowa z synową książkę napisała”. Ustaliłam też z zaprzyjaźnioną panią dyrektor Jadwigą Pijanowską na 27 stycznia 2022 r. spotkanie autorskie w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Szczytnie. Kto był na tym spotkaniu? Do dziś nie wiem, choć wiem że sala pękała w szwach. Powód prosty: wydarzenie odbywało się z zachowaniem zasad reżimu sanitarnego, więc goście mieli zasłonięte maseczkami twarze. Dla mnie jednak najważniejsze było to, że moja synowa Irmina oniemiała z wrażenia, bo nawet nie śniła, że na spotkanie z nami autorkami przyjdzie ponad siedemdziesiąt osób. To dla niej ważna nagroda za spełnienie moich marzeń. Ostatnio poprosiłam Irminę o kolejne spełnienie moich marzeń i pozowanie z egzemplarzem „Jeziora wspomnień” do tego tekstu i tak wygląda realizacja tej prośby. Mam nadzieję, że „Jezioro wspomnień” przeczytało wiele osób. Dla sprawdzenia weszłam na recenzje, a tam ktoś o pseudonimie dama_czyta_sama napisała tak: „Akcja powieści dzieje się w dawnym i współczesnym Szczytnie. To opowieść pięknie utkana ze słów, obrazów i wspomnień”. Nasza powieść o teściowej i synowej wplątana w realia Szczytna dawnego i teraźniejszego to nietypowy projekt literacki stworzony z miłości w hołdzie marzeniom. W imieniu własnym i Irminy zapraszam do lektury.
Grażyna Saj-Klocek