Henryk Sienkiewicz w powieści „Krzyżacy" rozsławił Szczytno. Postanowiłam powrócić do twórczości tego wybitnego pisarza i w Miejskiej Biblioteki Publicznej w Szczytne zaopatrzyłam w pokaźny stosik lektur. Jednocześnie wśród znajomych przeprowadziłam test, zadając pytanie o treści: Czy Henryk Sienkiewicz był w Szczytnie?
Każda z pytanych osób miała udzielić krótkiej i jednoznacznej odpowiedzi zawierającej słowo: tak lub nie. Zabawę miałam przednią, ponieważ większość pytanych o ten fakt osób była na „nie". Gdy zaś z automatu odpowiadano „tak", a ja potwierdzałam, to natychmiast padało pełne zdziwienia: „naprawdę?".
Przeprowadzony test wykazał, że niestety jako mieszkańcy Szczytna nie mamy wiedzy na ten temat. Dla równowagi zacytuję też i takie ciekawe odpowiedzi: „Musiał być w Szczytnie, bo tak realistycznie na kartkach powieści opisuje nasze miasto" lub: „Był, przecież postawiono mu za to pomnik, który stoi do dziś". Ale jeden z moich rozmówców swoją odpowiedzią wprowadził mnie w konsternację. Otóż wyrecytował, że Henryk Sienkiewicz w Szczytnie był dwa razy. Dodał też, że ten fakt powinna upamiętniać odpowiednia tablica informacyjna, a takowej przy popiersiu autorstwa Jacka Pugeta, profesora Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie - brak. Widząc moje zdziwienie, znajomy natychmiast znokautował mnie ciekawostką dotyczącą życia prywatnego noblisty i spytał, czy wiem, że Sienkiewicz miał cztery żony i wszystkie miały na imię Maria. Czerwone światło, niczym sienkiewiczowski „Latarnik", zaświecił w mojej głowie i postanowiłam odrobić zaległą lekcję.
W tym miejscu muszę wyznać, że przez wiele lat mieszkałam przy ulicy Henryka Sienkiewicza, stąd wielki sentyment do twórcy Trylogii. W szkole podstawowej na lekcjach języka polskiego prowadzonych przez polonistkę Renatę Plitt omawialiśmy losy „Janka Muzykanta" czy „Szkice węglem", ale hitem ówczesnych czasów była lektura „W pustyni i puszczy". Z wypiekami na twarzy przewracałam kartki książki, śledząc losy Stasia Tarkowskiego i Nel Rawlison. Moje przeżycia pogłębiła ekranizacja powieści, którą miałam przyjemność jako nastolatka przeżywać na dużym ekranie w szczycieńskim kinie „Jurand". Muszę się pochwalić, że obejrzałam dwie wersje filmu nakręconego na podstawie wspomnianej książki i obie bardzo przypadły mi do gustu. Tu przypomnę, że premiera pierwszego filmu miała miejsce w 1973 r, a drugiego w 2001 r. W sumie wiele powieści Henryka Sienkiewicza zostało zekranizowanych, a ja wszystkie przeczytałam i z zaciekawieniem na ekranie oglądałam. W szkole średniej polonistka pani Zofia Kobus omawianie każdej przeczytanej pozycji sprawdzała szczegółową kartkówką.
W uczniowskim gronie cieszyłam się wielką popularnością, bo już wówczas nieświadoma prekursorstwa założyłam dyskusyjny klub książki i dzieliłam potrzebnymi do odpowiedzenia na pytania informacjami z koleżankami. W tamtych czasach każda z nas chciała być Oleńką z „Potopu" i wtulone w ramiona Kmicica chciałyśmy mknąć na saniach w zimową, bajkową pełną obietnic dal. A wracając do Henryka Sienkiewicza, to nie znalazłam żadnej jednoznacznej informacji mówiącej o tym, że Noblista odwiedził Szczytno dwa razy. Jest tylko taka, że Henryk Sienkiewicz przebywał w Szczytnie w 1908 r. i zamieszkał wówczas w domu Kazimierza Jaroszyka. Jego pobyt w naszym mieście związany był z rozpoczęciem drukowania fragmentów powieści „Krzyżacy" w lokalnej, polskojęzycznej gazecie „Mazur", której właśnie Kazimierz Jaroszyk był redaktorem naczelnym. Natomiast odnośnie ciekawostki dotyczących wybranek serca o imieniu Maria, to faktycznie pisarza należy łączyć z czterema Mariami, ale z trzema wziął ślub. Z pierwszą musiał przestać się spotykać, bo zdaniem rodziny był niegodny jej ręki. Druga zmarła na gruźlicę. Trzecia porzuciła go kilka tygodniu po ślubie. Czwarta przeżyła go, byli szczęśliwi aż do śmierci pisarza. Wiele ciekawostek z życia Henryka Sienkiewicza poznałam, odwiedzając w listopadzie 2021 r. Oblęgorek, posiadłość którą Noblista otrzymał w darze od społeczeństwa z okazji 25-lecia pracy literackiej. Zwiedziłam pałac, w którym w 1958 r. utworzono muzeum poświęcone życiu i twórczości Henryka Sienkiewicza. Podziwiałam zdjęcia, pamiątki z jego podróży, bowiem pisarz dużo podróżował był m.in. w Ameryce, Włoszech, Hiszpanii, Afryce. Zmarł w 1916 r. w Vevey. Jego prochy w 1924 r. sprowadzono do Warszawy, a dzień ich złożenia w krypcie katedry św. Jana stał się świętem narodowym. Makieta pociągu, którą widziałam w Oblęgorku przypomina, że prochy pisarza, który lubił podróżować podążały do Polski ze Szwajcarii przez Austrię i Czechosłowację. Nie sposób wszystkich ciekawostek z życia pisarza wymienić, ale pozostawił po sobie niezwykle ciekawą spuściznę literacką. Zachęcam do lektury. Jednak skoro Szczytno odwiedził i rozsławił w „Krzyżakach", to warto, jak sugerował jeden z moich rozmówców, chwalić się tym i promować.
Grażyna Saj-Klocek