Działający przy Miejskiej Bibliotece Publicznej w Szczytnie Dyskusyjny Klub Książki świętuje siedemnaste urodziny. Powstał w marcu 2008 r. i niezawodnie funkcjonując dostarcza wielu emocji. Klubowicze „godzinami spędzają czas z książkami" i poznają twórczość plejady różnorodnych autorów. Fenomen istnienia dyskusyjnej grupy jest prosty: wszyscy tę samą książkę czytają i o lekturze na comiesięcznym spotkaniach rozmawiają. Niby prosta zasada, ale „pracę domową" trzeba solidnie odrobić.

Godzinami z książkami - Włoskie buty
Autorka wraz z Marcjanną Dobrońską podczas Rajdu Bibliotekarza. Obie panie w wygodnych butach

Obecnie czytamy powieść „Włoskie buty". Twórcą wciągającej opowieści o samotności, starzeniu się i lęku przed śmiercią jest szwedzki pisarz Henning Mankell. Jako klubowicze poznaliśmy już twórczość tego wybitnego, żyjącego w latach 1948-2015 autora. Więc, w moim przypadku, z zaciekawieniem sięgnęłam po wspomnianą lekturę. Zgodnie z hasłami promującymi powieść potwierdzam, że „Włoskie buty" są „podróżą w głąb ludzkiej duszy" oraz „świadectwem nieprzewidywalności życia, która pozwala zachować nadzieję, nawet w obliczu tragedii". Akcja powieści rozgrywa się na niewielkiej bałtyckiej wyspie. Główny bohater Fredrik Welin mieszka samotnie w domu, który odziedziczył po swoich dziadkach. Dużo rozmyśla o przeszłości, ponieważ z powodu fatalnego błędu, który popełnił podczas operacji jego lekarska kariera i jego życie tracą sens. Czy rozprawi się z przeszłością i kto odmieni jego przyszłość o tym warto dowiedzieć się śledząc losy samotnika. Mnie lektura wciągnęła i zmusiła do refleksji. Przeczytałam ją jednym tchem, ale poczułam niedosyt, ponieważ powieść w mojej ocenie powinna mieć kontynuację. Wówczas odkryłam, że faktycznie dalsze losy głównego bohatera mogę poznać w drugiej części noszącej tytuł „Szwedzkie kalosze". Natychmiast udałam się do MBP w Szczytnie i wypożyczyłam. Liczącą ponad czterysta stron kontynuację opowieści o głównym bohaterze Fredriku Welinie pochłonęłam jednym tchem. Oczami wyobraźni widziałam opisywane w obu częściach wyspy, zatoki i cyple obmywane Bałtykiem. Chyba autor przeczuwał, że każdy czytelnik po swojemu będzie rozmieszczał ukazany przez niego krajobraz, ponieważ w marcu 2015 r. napisał tak: żaden istniejący na świecie archipelag nie jest w istocie tym, który stworzyłem na użytek tych książek dodając, że prawda jest zawsze umowna i zmienna. Zmienne jest też obuwie bohatera. W pierwszej części na nogach ma włoskie, wygodne i wykonane na miarę, buty; w drugiej dwa lewe kalosze. W tym miejscu zacytuję złotą myśl z pierwszej części powieści, która brzmi: Życie jest jak stosunek człowieka do butów. Nie można cały czas udawać, że leżą jak ulał. Jeśli obcierają.

Buty zawsze w moim życiu stanowiły podstawę funkcjonowania i swoje pierwsze wygodne czółenka zakupiłam w sklepie „Społem" na placu Juranda. Rozmawiałam o tym z pomysłodawczynią utworzenia takiego sklepu panią Marcjanną Dobrońską – wiceprezesem ds. Handlu. Oczywiście jest to historia, która miała miejsce w latach osiemdziesiątych, ale z moją byłą przełożoną obecnie mieszkającą w Nowej Dębie podczas telefonicznych konwersacji tę wspólną historię przywołałyśmy. Wymieniłyśmy się też tytułami czytanych lektur. Ja wyznałam, że w ramach DKK przeczytałam „Włoskie buty" i z rozpędu „Szwedzkie kalosze". Natomiast pani prezes wymieniła, że w jej obecnym DKK czytano książkę „Izbica" autorstwa Rafała Hetmana. Pani Marcjanna od razu wyznała, że dla równowagi po wspomnianej lekturze sięgnęła po powieść obyczajową pt „Utracone namiętności" Anny Niemczynow. Gdy pochwaliłam dobrą pamięć mojej rozmówczyni, od razu usłyszałam, że ściągawki w postaci wymienionych książek leżą na stole, więc nie mam co się dziwić. Dowiedziałam się też, że mimo iż w obecnym miejscu zamieszkania zapuściła korzenie, to bardzo tęskni za Szczytnem i za spotkaniami w bibliotece. Na potwierdzenie tych słów powiedziała, że często przegląda album ze zdjęciami, który na pożegnanie z biblioteką otrzymała od klubowiczów i ówczesnych moderatorek Hani Daniluk i Moniki Taradejny. Natychmiast powiedziałam, że Szczytno o swojej byłej mieszkance także pamięta, ponieważ gdy tylko otworzy się kroniki, z takim pietyzmem prowadzone przez MBP w Szczytnie, to na wielu wydarzeniach kulturalnych utrwalono dostojną postać pani prezes. Nasze rozmowy o butach i książkach pani prezes podsumowała tak: Ty moja Grażynko potrafisz czarować i przywoływać miłe wspomnienia. Cieszę się, że nadal mnie pamiętasz i znajdujesz czas na rozmowy, więc za twoim pośrednictwem chciałabym pozdrowić Szczytno, które zawsze noszę w sercu oraz tych, którzy mnie jeszcze pamiętają. Co niniejszym z prawdziwą przyjemnością czynię.

Grażyna Saj-Klocek