Reklama

BANER WSPÓLNY 110325

W domowej biblioteczce posiadam unikatową i bardzo ważną dla mojej rodziny książkę noszącą tytuł „Szczytno. Z dziejów miasta i powiatu". Tę wydaną w 1962 r. pozycję podarowała mi na moje urodziny ciocia Józefa Wołczkiewicz – siostra mojego ojca. Stanowiący historyczną już pamiątkę wolumin do dziś służy mi jako kompendium wiedzy o regionie.

Godzinami z książkami - Zielona książka o Szczytnie
Zdjęcie ślubne Józefy Saj z Janem Wołczkiewiczem. Pani Józefa, długoletnia pracownica Muzeum Mazurskiego w Szczytnie, ciocia Autorki, podarowała jej monografię „Szczytno. Z dziejów miasta i powiatu”

Przez lata z „zielonej książki" - jak potocznie nazywałam wspomniany egzemplarz - czerpałam potrzebną wiedzę i informacje na interesujące mnie zagadnienia. Książka wędrowała ze mną do szkoły zarówno podstawowej, jak i średniej i była pozycją nie tylko pożądaną, ale dającą odpowiedzi na różne pytania. Wróciła do mnie wspomnieniem podczas spotkania towarzyskiego. Kilka dni temu zadano mi pytanie czy pamiętam tytuł swojej pierwszej, samodzielnie przeczytanej książki? Odpowiedziałam, że była to książka autorstwa Janusza Korczaka nosząca tytuł „Król Maciuś Pierwszy". Dodałam, że ukazywała ona historię chłopca, który po śmierci ojca dziedziczy królewską koronę. Natychmiast rozmówca stwierdził, że pewnie jako kolekcjonerka pamiątek jestem posiadaczką książki, którą wiele dekad temu przeczytałam. Potwierdziłam. Wyjaśniłam jednak, że wspomnianą książkę wówczas wypożyczyłam z biblioteki, a tę, którą mam dostałam w prezencie w

2021 r. W tym miejscu zacytuję słowa zamieszczone na okładce: Książka oczaruje zarówno tych, którzy rozpoczynają swą przygodę z Maciusiem, jak i tych, którzy wracają do niej po latach, by się przekonać, że wciąż przemawia do wyobraźni i porusza. Nic więc dziwnego, że posiadam książkę opowiadającą o rządach mądrego chłopca. Ale wracam do przepytywanki, która zainspirowała mnie do napisania tego felietonu. Otóż kolejne pytanie brzmiało tak: do jakiej książki masz największy sentyment? Ku zdziwieniu i zaskoczeniu rozmówcy wykrzyknęłam, że do „zielonej o Szczytnie!" Natychmiast wyjaśniłam, że mam na myśli opracowanie „Szczytno. Z dziejów miasta i powiatu".

Po pełnej emocji rozmowie, już w domowym zaciszu, wzięłam do ręki najpierw „Maciusia", a za chwilę oprawiony w zielone płótno egzemplarz. Tym razem pod innym kątem analizowałam opracowanie. Tu wyznam, że przez lata korzystania ze wspomnianej książki dopiero dziś wiem, że wydało ją POJEZIERZE OLSZTYN nakładem Prezydium Powiatowej Rady Nadzorczej w Szczytnie. Niezwykle cenne opracowanie to zbiorowa praca komitetu redakcyjnego, na którego czele stał Jan Jałoszyński – przewodniczący oraz następujące osoby: Gustaw Leyding, Fryderyk Leyk, Walter Późny, Leon Stawicki. Książka zawiera nie tylko cenne opisy, ale zdobią ją także fotografie wykonane m.in. przez W. Śnieżko-Błockiego oraz S. Wiśniewskiego. Tu jako ciekawostkę podam, że w Gabinecie Wspomnień posiadam zdjęcia autorstwa S. Wiśniewskiego. Moje „Społem" w tym roku świętuje osiemdziesiątą rocznicę powstania i dlatego pozwolę sobie zacytować informację z opracowania ówczesnego Starosty Waltera Późnego, który w podrozdziale „Bochenki świeżego pachnącego chleba" pisze tak: Szybki wzrost ludności zmuszał do zorganizowania sprawnie działającego aparatu aprowizacji. Dlatego też z dużą radością powitaliśmy przedstawicieli „Społem", „Rolnika" i Spółdzielni Spożywców „Zjednoczenie", organizujących swoje pierwsze placówki w Szczytnie.

Wielkim sentymentem darzę „zieloną" książkę o Szczytnie i choć nosi znamiona ciągłego używania, to jednak solidnie wydana przetrwa kolejne dekady. Cieszę się też z tego, że tym razem rzetelnie pracę odrobiłam i przyswoiłam sobie nazwiska całego sztabu autorów, bowiem poza wymienionym komitetem redakcyjnym warto wskazać jeszcze nazwisko Karola Małłka przybliżającego „Folklor Mazurski", czy też Antoniego Pyda opisującego „Walory krajoznawczo-turystyczne powiatu szczycieńskiego". Zastanawiałam się jaką historyczną fotografią zilustrować powyższy opis i wybrałam zdjęcie ślubne mojej cioci Józefy Saj z Janem Wołczkiewiczem, którzy zawarli związek małżeński w 1948 r. Na tej fotce nad głową panny młodej stoi mój ojciec Antoni, a pan młody ręką przytrzymuje mojego stryjka Tadeusza, którego głowę zdobią kwiaty. Piękne dziewczyny po lewej stronie to także posiadaczki niezwykłych imion. To Saturnina i Telesfora z domu Słotwińskie. Moja ciocia Józefa Wołoczkiewicz przez wiele lat pracowała w Muzeum Mazurskim, więc nic dziwnego, że książkę o niezwykłym Szczytnie mi podarowała, a ja korzystam z niej do dziś. Ciekawa jestem ile osób te unikatowe opracowanie posiada w swoich domowych zbiorach.

Grażyna Saj-Klocek