Jerzy Fabisiak, jako pierwszy z szefów samorządów powiatu szczycieńskiego, otrzymał od swoich radnych absolutorium. Szampan, który serwował po sesji radnym i przybyłym gościom miał jednak gorzki smak. Trudno się dziwić, na inwestycje gmina przeznaczyła w ubiegłym roku zaledwie 6,7% wszystkich swoich wydatków.

Gorzki smak szampana

CIENIUTKIE INWESTYCJE

Radni Świętajna, jako pierwsi w powiecie, podsumowali wykonanie ubiegłorocznego budżetu gminy. Przyniósł on dochody w wysokości 11,7 mln zł, co stanowi 92,8% założonego planu. Jeszcze niższy współczynnik - 89,6% dała realizacja planowanych wydatków. Gmina wydała 9,8 mln zł, z czego na inwestycje skierowano zaledwie 660 tys. zł, czyli... 6,7% ogółu wydatków.

WÓJT PEŁEN OBAW

Mimo tak mizernego wyniku, wójt Jerzy Fabisiak podczas obrad podsumowujących ubiegłoroczny budżet trzymał fason.

- Chciałbym naszym następcom popatrzeć prosto w oczy i powiedzieć: to, co zrobiliśmy widać - zwracał się do radnych. Potem tradycyjnie już przystąpił do utyskiwań. Najpierw narzekał na skromny budżet, z którego aż 70% idzie na oświatę i pomoc społeczną, a do tego jeszcze dochodzą płace i pochodne pracowników podległych urzędowi.

- Naprawdę na inwestycje pozostaje bardzo niewiele - tłumaczył się wójt, nie ukrywając, że obecny rok nie zapowiada się wcale lepiej. Najbardziej narzekał na panoszącą się biurokrację, która jest prawdziwą zmora dla niego i podległych mu pracowników przy ubieganiu się o środki pomocowe, a także niesolidność partnerów. Jako przykład wymienił Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, która spóźnia się ze spłatą zobowiązań, przez co gmina nie jest w stanie spłacać na czas zaciągniętych kredytów. Trzeba ustalać z bankami nowe terminy.

- Banki to rozumieją, ale za to zrozumienie każą sobie słono płacić - mówił wójt, dodając, że sam koszt obsługi kredytów pochłonął 150 tys. zł z kasy samorządu.

Utrapieniem Fabisiaka są też sprawy związane z budową hydroforni w Świętajnie. Najpierw dużo czasu trzeba było poświęcić na przygotowanie dokumentacji, a później, na skutek skargi jednej z firm, został unieważniony przetarg. Drugie do niego podejście też nie wróży niczego dobrego. Wpływają już kolejne protesty.

- Jestem pełen obaw, czy zakończy się to dla nas dobrze - podsumował wójt. Słów pełnych goryczy nie żałował też zakładowi energetycznemu. Zgodnie z przepisami, gmina musiała powierzyć mu zadanie zaprojektowania przyłącza energetycznego. I tu pojawił się kolejny problem. Według wstępnych szacunków energetyków sprzed dwóch lat koszt zadania miał wynieść 62 tys. zł. Teraz poinformowali oni gminę, że kwota będzie wyższa o... 30 tys. zł.

- Powinniśmy iść do sądu, zamiast dokładać kolejne pieniądze - buńczucznie stwierdził wójt. Za chwilę jednak złagodził ton, proponując radzie stosowną korektę w budżecie.

JAK ZAMKNĄĆ USTA RADNEMU

Uwagi do wójta miał tylko radny Jerzy Leśniewski. Wytykał, że podlegli mu urzędnicy utrudniają dostęp do dokumentów, skrywają informacje na temat tego komu, w jakiej wysokości i dlaczego wójt umorzył należnoąci wobec gminy. Zarzucił też Fabisiakowi, że sprawy nurtujące mieszkańców nie są załatwiane od lat, często nie mogą oni doprosić się informacji, na jakim etapie rozpatrywania znajduje się ich wniosek. Utrudniony jest też dostęp do radcy prawnego urzędu, którego nie sposób zastać, a jak już jest, to na przedstawienie mu problemu trzeba uzyskać pozwolenie wójta.

W obronie Fabisiaka stanął Zygmunt Pampuch, zapewniając, że on jako przewodniczący komisji rewizyjnej nigdy nie spotkał się z oporem urzędnika, gdy chciał zajrzeć do interesujących go dokumentów.

Sam wójt z kolei zastanawiał się głośno, jakie ma podjąć kroki, aby w przyszłości już więcej Leśniewski nie obrażał jego i podległych mu pracowników.

- Potwierdzam to, co powiedziałem. Taka jest prawda i nic na to nie poradzę, czy to się państwu podoba czy nie - krótko odpowiedział Leśniewski, nie dając wójtowi żadnych złudzeń.

Przy jego głosie przeciwnym i dwóch wstrzymujących się (Danuta Fabisiak, Józef Wróblewski) rada udzieliła absolutorium wójtowi. Ten w rewanżu, już po sesji, zaprosił wszystkich na lampkę szampana, którego otwierał osobiście.

Andrzej Olszewski

2006.04.19