Ostatnie wydarzenia na Ukrainie pokazują, że Rosja kształtuje swoje granice jak chce. Działa tu według starych, sprawdzonych sowieckich wzorów. Według niemal identycznego scenariusza co obecnie na Krymie, jesienią 1939 roku ZSRR włączył w swe granice polskie ziemie zajęte wskutek agresji z 17 września. W jednostronny też sposób Sowieci ukształtowali po 1945 roku granicę pomiędzy Obwodem Kaliningradzkim a Warmią i Mazurami. Dowodzi tego najnowsza książka Zbigniewa Kudrzyckiego, historyka regionalnego z Rozóg, redaktora naczelnego wydawanego w Szczytnie „Rocznika Mazurskiego” i współpracownika naukowego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
STARE WZORY
Myliłby się ten, kto stwierdziłby, że Rosja zaczęła teraz prowadzić jakąś nową politykę. To tylko państwa zachodnie zostały zaskoczone rosyjskimi sposobami działania. Farsa z nieoznakowanymi żołnierzami na Krymie z rzekomych sił Samoobrony, używającymi nowoczesnych rosyjskich wozów bojowych „Tygrys” i „Ryś”, w Polsce raczej nikogo nie dziwi. Takich zagrywek naszego wschodniego sąsiada doświadczyliśmy już w przeszłości wiele. Swoją interwencję Rosjanie uzasadniają potrzebą ochrony społeczności Rosjan na Krymie i na całej wschodniej Ukrainie. Na takie uzasadnienie powoływał się również ZSRR, rozpoczynając 17 września 1939 roku agresję na Polskę. W oficjalnej nocie przekazanej 17 września o godzinie 3.00 nad ranem w Moskwie polskiemu ambasadorowi Grzybowskiemu władze ZSRR wkroczenie wojsk sowieckich na tereny II Rzeczypospolitej argumentowały rozpadem państwa polskiego i potrzebą ochrony życia i mienia Białorusinów i Ukraińców a także „uwolnienia ludu polskiego od wojny”.