Świat, którego już nie ma i dzieje ludzi, którzy przez lata żyli na terenie Mazur, tworząc niepowtarzalną wspólnotę kulturową tych ziem to temat najnowszej wystawy w Muzeum Mazurskim.
SAGA RODU SOMPLATZKICH
Wystawa zatytułowana "Wschodnie i zachodnie spotkania w czasie wojny i pokoju. Śladami historii pewnej rodziny" to ilustrowana fotografiami saga mazurskiego rodu Somplatzkich wywodzącego się ze wsi Róg i Piwnice Wielkie. Ekspozycja jest uzupełnieniem książki "Mazurskie brylantowe gody" napisanej przez Herberta Somplatzkiego, pisarza, pedagoga i autora sztuk teatralnych poruszającego w swej twórczości problematykę relacji polsko-niemieckich. Autor stworzył ją z okazji 70. rocznicy ślubu swoich rodziców. Obecny na wernisażu (31 marca) pisarz zdradził zebranym, że początkowo, oparta na rodzinnych wspomnieniach opowieść miała być niewielką objętościowo książką, ale w trakcie zbierania materiałów rozrosła się do 240 stron. Dla potrzeb wystawy z tej pokaźnej liczby trzeba było wybrać 30 najważniejszych epizodów z życia mazurskiego rodu. Fotografiom towarzyszy bogata informacja tekstowa zawierająca cytaty z książki oraz fragmenty z materiałów źródłowych opisujących dzieje Prus Wschodnich. Dzięki temu ekspozycja w ciekawy sposób ukazuje losy mazurskiej rodziny w szerszym kontekście wydarzeń politycznych pierwszej połowy XX wieku.
MITYCZNE KRESY
Otwierając wystawę, kierownik Muzeum Mazurskiego Monika Ostaszewska-Symonowicz podkreślała, że poruszana tematyka powinna być bliska nie tylko byłym mieszkańcom tych ziem, ale również i obecnym.
- Polska i Niemcy to dwa kraje, które w wyniku II wojny światowej utraciły swoje kresy wschodnie. Po latach te nasze, polskie, stały się krainą mityczną i bliską sercu. Dlatego powinniśmy rozumieć odczucia byłych mieszkańców Prus Wschodnich - mówiła.
Z kolei Herbert Somplatzky, wspominając swoją pierwszą od czasu wyjazdu z rodzinnych stron podróż na Mazury w 1976 roku, zwracał uwagę na to, że największą rolę we wzajemnym poznawaniu i budowaniu postawy tolerancji między Polakami i Niemcami odgrywają bezpośrednie, międzyludzkie kontakty.
- Kiedy tu przyjeżdżaliśmy nazywano nas "turystami nostalgicznymi". Myślę, że te wizyty przyczyniły się do obalania funkcjonujących po obu stronach stereotypów i uczyniły znacznie więcej dobrego niż polityka - mówił gość z Niemiec.
CZAS POKOJU I CZAS WOJNY
Wystawa jest okazją do odbycia niepowtarzalnej podróży w czasie. Ukazuje świat, którego już nie ma. Zwiedzający ją mogą, na podstawie losów rodziny pisarza, poznać codzienne życie dawnych mieszkańców. Słynące z pięknego krajobrazu Mazury były krainą ubogą. Ludzie utrzymywali się tu głównie z rolnictwa, ale gospodarowanie na słabych gatunkowo ziemiach wymagało bardzo ciężkiej pracy. Plony często były mizerne, wśród mieszkańców panowała bieda. Dlatego wielu z nich, jeszcze przed I wojną światową szukało szczęścia i lepszego zarobku w kopalniach w Zagłębiu Ruhry. Tam też wyjeżdżali dziadkowie Herberta Somplatzkiego. Jego rodzice zaś poznali się przy zalesianiu. Pobrali się w Wielbarku w 1932 roku. Autor ekspozycji urodził się pięć lat przed wybuchem II wojny światowej. Ostatnie jej miesiące, a zwłaszcza dzień ucieczki przed Armią Czerwoną, odcisnęły szczególne piętno w jego pamięci.
- Mieliśmy bardzo mało czasu, żeby się spakować. Załadowaliśmy wszystko na zwykły wóz do siana. W drodze okazało się, że był przeładowany i musieliśmy zrzucać z niego nasz dobytek - wspominał Herbert Somplatzki.
Wystawa dokumentuje także inne dramatyczne i poruszające epizody z czasów wojny. Jeden z nich dotyczy ciotki pisarza, która w styczniu 1945 roku jako sanitariuszka Wehrmachtu miała się opiekować rannymi żołnierzami ewakuowanymi na statku "Wilhelm Gustloff". Okręt był jednak przepełniony uciekinierami i dla młodej kobiety zabrakło miejsca. Zrozpaczona, pozostała w gdyńskim porcie. Dzięki temu przeżyła, unikając losu tych, którzy zatonęli na statku trafionym radziecką torpedą.
Rodzina Somplatzkich opuściła Piwnice Wielkie w 1946 roku i przeniosła się do Zagłębia Ruhry. Zarówno jednak autor ekspozycji, jak i jego rodzice wiele razy odwiedzali rodzinne strony.
- Zawsze spotykałem się z serdecznym przyjęciem ze strony obecnych mieszkańców - podkreślał Herbert Somplatzki.
* * *
Wystawa została przygotowana przez Westpreussisches Landesmuseum w Münster przy udziale Muzeum Regionalnego w Krokowej. Jest ona jedną z imprez zorganizowanych w ramach obchodów Roku Polsko-Niemieckiego. Muzeum Mazurskie w Szczytnie to pierwsze miejsce w Polsce, w którym można ją oglądać.
(łuk)
2006.04.05