Grzegorz Grzybowski, właściciel stacji benzynowej w Warszawie jest jednym z najwierniejszych fanów Krzysztofa Klenczona. Jego imieniem nazwał drogę prowadzącą do firmy. Nazwa, choć oficjalnie przez władze samorządowe jeszcze nie zatwierdzona, już figuruje na mapach Warszawy.
Grzegorz Grzybowski, właściciel stacji benzynowej w Warszawie jest jednym z najwierniejszych fanów Krzysztofa Klenczona. Jego imieniem nazwał drogę prowadzącą do firmy. Nazwa, choć oficjalnie przez władze samorzšdowe jeszcze nie zatwierdzona, już figuruje na mapach Warszawy.
Ulica Krzysztofa Klenczona to nazwa 150 odcinka prywatnej drogi prowadzącej do stacji benzynowej w Warszawie mieszczącej się przy ul. Arkuszowej 22. Nazwa stacji "Port" też nie jest przypadkowa - to jeden ze znanych utworów zmarłego artysty.
- Jestem wielkim wielbicielem muzyki Klenczona i stąd mój dla niego hołd - mówi właściciel stacji Grzegorz Grzybowski. Na budynku wisi duży portret artysty i poświęcona mu tablica pamiątkowa, z głośników pobrzmiewają jego utwory. Przy drodze stoją znaki z nazwą ulicy. W przyszłości ma tu się pojawić jeszcze pomnik Klenczona w naturalnych rozmiarach, wykonany z brązu. Jest już projekt, trzeba tylko pieniędzy.
Działania Grzybowskiego napotykają jednak opór urzędników i radnych gminy Warszawa-Bielany, na której stacja jest usytuowana. Ciągle przysyłają tu różne kontrole, doszukując się naruszenia prawa. Ostatnio stwierdzono m.in., że jedna z dwóch tablic z nazwą ulicy znajduje się zbyt blisko drogi.
Chociaż droga jest prywatna, do tego, by mogła mieć nazwę potrzebna jest zgoda lokalnego samorządu. Szef stacji zaczął więc zbierać podpisy pod wnioskiem do radnych, ale gdy zebrał ich ok. 200 okazało się, że wnioskować mogą tylko mieszkańcy Warszawy. Będzie więc musiał akcję rozpocząć od nowa.
- Zamiast pomocy bez przerwy napotykam trudności. Czepiają się byle czego - a ja przecież chcę tylko uhonorować zasłużonego dla naszego kraju artystę - mówi rozgoryczony biurokratycznymi wymogami Grzegorz Grzybowski.
Wiernego fana Klenczona wkrótce będziemy mieli okazję zobaczyć w Szczytnie. Zapowiada swój przyjazd 16 października na otwarcie w naszym mieście Parku im. Krzysztofa Klenczona.
(olan)
Szanowny Panie Andrzeju!
Piszę, bo chciałabym powiadomić o czymś, co powinno chyba zainteresować Pana jako redaktora pisma, szczytnianina, a nade wszystko człowieka ceniącego talent i twórczość Krzysztofa Klenczona. Otóż, stolica ma już ulicę poświęconą temu muzykowi!
Na warszawskich Bielanach (to taka zielona i w przeważającej części willowa dzielnica miasta) pojawiła się jakiś czas temu tabliczka informująca przechodniów, że ta oto część swiata nosi imię Jednego z Wielkich polskiego rocka... W ten sposób dwadzieścia parę lat po śmierci oddano Klenczonowi cześć i dzięki wielkie temu, kto o to zadbał. Tym bardziej, że nie uhonorowało Go w ten sposób ani rodzinne Szczytno, w którym wyrósł, ani Trójmiasto, któremu z wyboru podarował kawał (dodajmy ten najlepszy) swojego życia... Czyżby jeszcze jeden wyjątek potwierdzający regułę, że najtrudniej być prorokiem (muzykiem) we własnym kraju?
Jak widać na załączonych zdjęciach, znajdująca się przy tej ulicy stacja benzynowa nosi znamienną nazwę "Port", zaś jej frontową elewację zdobi wielkie zdjęcie Klenczona - widomy znak pozytywnego zakręcenia właściciela owej stacji, który znakomicie wczuł się w nastrój miejsca, prawda?
To tyle. Mam nadzieję, że za sprawą "Kurka Mazurskiego" informacja ta dotrze do innych mieszkańców miasta, a może również (albo przede wszystkim) do władz Szczytna, którym tą drogą chciałabym zadać jedno krótkie, ale jakże treściwe pytanie: Oj, Panowie! Czy wam nie wstyd?
Pozdrawiam serdecznie
Grażyna Kozak
Łomianki
Od redakcji
Powyższy list wpłynął do redakcji w momencie, gdy poprzedni "Kurek" z informacją o powołaniu w Szczytnie "Stowarzyszenia polski rock and roll im. Krzysztofa Klenczona" był już w druku. Być może krytyczna opinia autorki o miejskich władzach w Szczytnie zmieni się teraz na lepszą.
2004.09.08