Przy ulicy Przemysłowej stoi sobie zwykły niby hydrant, ale niezwykłe jest jego usytuowanie. Tkwi bowiem nie, jak to zwykle w takich przypadkach bywa, na skraju chodnika, ale pośrodku wjazdu do wewnątrzosiedlowej drogi. Kto nie wierzy, niechaj patrzy - fot. 1.

Hydrant dziwoląg

Na to, że stanowi on niebywałą zawalidrogę zwróciła „Kurkowi” uwagę jedna z mieszkanek tej okolicy.

- Toż to niebezpieczne, no a przede wszystkim, co to za głupota, by tak stawiać hydranty - brzmiała konkluzja jej wypowiedzi.

W tym miejscu musimy dodać, że „Kurek” opisywał ów hydrant-dziwoląg już przeszło pół roku temu („KM” nr 6 z 7 lutego 2007 r.)!

DZIWACZNE RURKI

Tutaj, na ul. Przemysłowej, a konkretnie na terenie przyległego do niej spółdzielczego osiedla, jakiś tydzień temu zaobserwowano jeszcze i inne dziwactwa. Ni z tego, ni z owego pojawiły się tu, nieznanego bliżej przeznaczenia, plastikowe rurki wystające z ziemi na ok. 40 cm. W dodatku obetonowane i opatrzone trzema potężnymi metalowymi śrubami - fot. 2. „Kurek” naliczył na osiedlu bodaj pięć tego rodzaju ustrojstw, a każde jeszcze opalikowane i otoczone ostrzegawczą taśmą. Ba, jest jednak wyjątek - niezabezpieczona plastikowa rurka z trzema śrubami tkwiąca tuż przy osiedlowym placu zabaw - fot. 3. Także ten element był przedmiotem kolejnej skargi wspomnianej mieszkanki okolicy.

- Sterczące z ziemi śruby stanowią znaczne niebezpieczeństwo, wszak bawiące się na placu zabaw dzieci mogą się poważnie zranić - wyraziła „Kurkowi” swoje zaniepokojenie. Trudno nie podzielić tych obaw, wobec czego usiłowaliśmy dojść, któż to i w jakim celu postawił owe ustrojstwa i czemu rurka pod huśtawkami nie jest zabezpieczona. Nasze pierwsze podejrzenia, że może ma to coś wspólnego z siecią wodociągową, albo kanalizacyjną, co by wykazywało związek z owym nieszczęśnie usytuowanym hydrantem okazały się nieuzasadnione, choć nie tak całkiem do końca.

WSPANIAŁA OBWODNICA

Otóż owe rurki i wbetonowane obok nich śruby pojawiły się tu dlatego, że rozpoczęły się prace nad nowym osiedlowym oświetleniem. Są to bowiem stanowiska przyszłych, eleganckich latarni. Teraz uwaga, bo one, tak jak i wspomniany wcześniej hydrant, to elementy inwestycji związanych z projektem tzw. małej obwodnicy.

Rzecz w tym, że ciąg ulic Przemysłowa - Towarowa - Moniuszki miał być zmodernizowany i przekształcony w nowoczesną arterię odciążającą zapchane samochodami centrum miasta. Pomysł powstał za czasów burmistrza Bielinowicza i już zaczęto go realizować, ale jakoś nie doczekał finału. Jak dotąd zbudowano nową sieć wodociągową, zgodną z nowo projektowanym przebiegem ulicy Przemysłowej, wskutek czego ów hydrant (fot. 1), usytuowany został tak nieszczęśliwie. Gdyby doszło do pełnej realizacji inwestycji, stałby na ulicznej wysepce. Ba, postawiono też szereg nowych ulicznych lamp, by należycie oświetlały tę niedoszłą małą obwodnicę - fot. 4.

Jednak jeśli spojrzymy na owe latarnie, zauważymy (szczegół w białym otoku na fot. 4, że pośród nich sterczą także kikuty pozbawione kloszów. Co to ma znaczyć, czy jacyś wandale dokonali częściowego dzieła zniszczenia? Otóż nie, te latarnie-kikuty to pozostałość po starym oświetleniu. Widać na usunięcie nieczynnych lamp zabrakło wykonawcom sił i pewnie stać one będą na wieczną rzeczy pamiatkę. Wracając zaś do owych plastikowych rurek i metalowych śrub, to „Kurek” w końcu wyśledził, iż jest to robota Spółdzielni Mieszkaniowej „Odrodzenie”.

- Skoro zmieniono ustawienie lamp ulicznych, to spółdzielnia, dostosowując się do tego nowego stanu rzeczy, postanowiła zbudować odpowiednie wewnątrzosiedlowe

oświetlenie - wyjaśnił nam prezes Krzysztof Krakowski.Słupki nowych lamp już są i można by je natychmiast przyśrubować, likwidując wyżej opisywane zagrożenie, ale niestety, w rurkach nie ma przewodów. W chwili, gdy je betonowano, spółdzielnia nie włożyła kabli, bo zaraz by je ukradziono - takie panują w kraju „obyczaje”. Wskutek tego instalacja lamp potrwa jeszcze kilka dni, ale prezes, wezwawszy odpowiedniego pracownika, w obecności „Kurka” nakazał mu, aby ten bezzwłocznie zabezpieczył ów element rurkowo-śrubowy posadowiony obok placu zabaw.

STUDNIA NA ŚRODKI DROGI

W naszym powiecie nie tylko Szczytno może poszczycić się czymś niezwykłym, stojącym pośrodku wewnątrzosiedlowej drogi. Coś podobnego można zaobserwować także w Marksewie. Tam od głównej szosy Szczytno - Mrągowo odchodzi boczna wiejska uliczka bez nazwy, o numerze działki 212 - fot. 5.

Oprócz samego wjazdu od strony szosy, nic specjalnie nie wskazuje, że mamy tu do czynienia z drogą, dlatego jej przebieg zaznaczyliśmy na fot. 5 białą strzałką. Widać wyraźnie, że ów trakt raczej nie jest używany, inaczej nie rosłaby na nim trawa. Ba, bo i przejechać tędy trudno, o ile w ogóle to możliwe, gdyż zaraz za strzałką widzimy jakiś element tkwiący pośrodku drogi. Co to takiego? Ano ni mniej, ni więcej, a studnia - fot. 6! Tamże, przy drodze o nr działek 212 i 218 mieszka Wiktor Czerniachowski. Składał on prośbę do Urzędu Gminy w Szczytnie, aby ten wyremontował mu owe trakty. Dostał pozytywną odpowiedź, że i owszem, już od marca tego roku będą prowadzone systematyczne roboty. I rzeczywiście na 218 co nieco zrobiono, ale 212 doczekała jedynie skoszenia trawy. Studnia jak stała pośrodku drogi, tak stoi nadal.

ZŁA LOKALIZACJA

Zwykle to jest tak, że Czytelnicy skarżą się w redakcji na rozmaite urzędy, instytucje, itp., nigdy zaś odwrotnie. Nie zdarzyło się dotąd, aby jakaś firma skarżyła się na zachowanie obywateli. Tymczasem, zdaniem pewnego mieszkańca ul. Ogrodowej, powody by się znalazły. Informował on bowiem „Kurka”, że kilka dni temu samochód ZUK-u, który przyjechał zabrać kontener pełen śmieci nie wykonał swojego zadania. Dlaczego? Ano z powodu niesubordynacji osiedlowych kierowców, którzy swoimi autami kompletnie zatarasowali dojazd do tego wielkiego pojemnika na śmieci - fot. 7 (biały otok).

Hm, jeżeli przeanalizujemy rzecz bardziej dokładnie, wyjdzie na to, że nasz Czytelnik nie ma jednak racji. Skoro pod kontenerem jest zatoczka parkingowa, to przecież po to, aby postawić tu samochód. Nie sposób zatem przypisywać kierowcom brak subordynacji. Żeby uniknąć w przyszłości takich zdarzeń, kontener trzeba ustawić gdzie indziej, w miejscu gwarantującym dostęp do niego o każdej porze dnia, choć niekoniecznie nocy.