Za nami długie majówkowanie. Większość skończyła je już tydzień temu, ale znaleźli się i tacy, którzy wolne mieli aż do minionego poniedziałku.

I po majówceMowa tu np. o znacznej części uczniów szkół średnich – zaczęły się przecież matury, a część pisemna oznacza zwolnienie sal lekcyjnych, wyłączenie dzwonków i skupienie się nauczycieli na pracy w komisjach. Słowem młódź aż przez dziesięć dni mogła się cieszyć labą. Znacznie mniej powodów do radości mieli pracownicy dużych sklepów. W soboty są one czynne, ostatnia niedziela kwietnia była niedzielą handlową, a o zamknięciu marketów 2 maja można zapomnieć. I tak to z tymi długimi weekendami dla niektórych bywa…

W Szczytnie nie brakowało imprez związanych z wypełnieniem w jakiś sposób czasu wolnego dla większości mieszkańców. Przez kilka dni na placu Juranda mieliśmy Jarmark Majówkowy. I bardzo dobrze. Trochę osób się przewinęło (fot. 1), można było kupić coś i dla ducha, i dla ciała. Niektórzy sprzedający cen jakoś nie eksponowali, inni bez skrępowania podawali, że za kręconego ziemniaka trzeba zapłacić 15 złotych. Są jeszcze miejsca, gdzie za podobną cenę zamówimy coś na kształt obiadu. Nie wszystkie paragony muszą powiewać grozą.

Nie zabrakło akcentów patriotycznych. Należała do nich celebra rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 maja. Kolumnę zmierzającą pod pomnik Orła Białego tworzyła m.in. Młodzieżowa Orkiestra Dęta OSP z Lidzbarka Welskiego, co dodało uroczystości blasku.

Przełom kwietnia i maja trudno wyobrazić sobie bez wywieszonych i łopoczących na wietrze flag. Jakoś mniej niż kiedyś widzieliśmy towarzyszących naszym biało-czerwonym barwom flag unijnych (1 maja to przecież data wstąpienia Polski do UE). Na balkonach niektórzy dodawali narodowe barwy ukraińskie (fot. 2), a np. w Dźwierzutach obok flag polskich na ulicach przytwierdzano do słupów flagi z barwami gminnymi (fot. 3).

 

 

MAJOWE TRADYCJE

Maj to dla wielu Polaków czas grillowania i cieszenia się ładniejszą pogodą. Dla katolików maj jest miesiącem maryjnym, a z tym wiąże się uczestniczenie w specjalnych nabożeństwach. Litania loretańska śpiewana jest nie tylko w świątyniach. Tradycja wspólnego odmawiania litanii przez grupki osób wciąż się utrzymuje w miejscowościach, w których nie ma kościoła. Przystrojone krzyże, z dodanymi akcentami maryjnymi, widzieliśmy np. w Linowie, Sędańsku, Dębówku czy Sasku Małym (fot. 4). W naszym powiecie brakuje starych kapliczek maryjnych, co jest związane z przeszłością tych ziem, zdominowanych przed drugą wojną przez ludność wyznania ewangelickiego. Jak wiadomo, ta grupa chrześcijan zasadniczo nie uznaje kultu maryjnego, ograniczając się do okazywania Matce Bożej szacunku.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.